Po raz trzeci dzisiaj was witam xDD No tym razem już normalnie dodaje notkę i już wam nie ględzę...
Miłego czytania:
Miłego czytania:
Część XVIII: Kolejna szansa?
Następnego dnia Ruki, Reita,
Aoi i Uruha czekali na lidera w studiu, do którego w pewnym momencie weszła An.
Kouyou na jej widok wstał i do niej podszedł.
-Cześć skarbie, widziałaś po drodze Kaia?- Zapytał
śliczny lekko ją przytulając.
-Tanabe.. Jest w szpitalu.- Odpowiedziała szatynka coś
spokojnie, ale za to resztę zespołu, jej słowa wyrwały na równe nogi.
-Jak to w szpitalu?- Zapytał ich menadżer wchodząc do
pomieszczenia. Wzrok wszystkich mężczyzn skupił się na An.
-Mocno się wkurzył i rozbijając szkło, dość dużo tego
wbiło mi się w dłoń, ale że był tak uparty by coś z tym zrobił, to w końcu
stracił przytomność. Ale spokojnie, w nocy się obudził.- Powiedziała dziewczyna
siadając na sofie.
-No to pięknie.- Westchnął menadżer podając Takanoriemu
jakieś papiery.- A tak poza tematem, Kyu… Musimy porozmawiać na osobności.-
Dodał wychodząc z pomieszczenia, a Kouyou wyszedł za nim. Będąc już w jego
gabinecie, mężczyzna zamknął drzwi na klucz.
-Pojebało Cię do reszty?! Nie dość, że znikasz sobie bez
słowa, to jeszcze An będzie nam potrzebna do jednego występu, bo Takanori ma
jeszcze problemy, ale jak ona to zrobi z brzuchem?!! W OGÓLE NIE MYŚLISZ!!- Wrzasnął menadżer siadając na
krześle przy biurku. Kouyou usiadł przed nim.
-Nie chciałem, by tak wyszło. Sam wtedy nie rozumiałem,
co do niej czuje..
-Teraz rozumiesz, bo nosi twoje dziecko! Tyle dobrze, że
nie podała cię do sądu o gwałt! A wygląda strasznie!- Przerwał mu menadżer
patrząc na niego uważnie, a Uruha zamilkł spuszczając głowę.
W tym czasie reszta została w
studiu.
-I jak maleństwo?- Zapytał Yuu siadając obok An.
-Weź nie przypominaj, myśl, że we mnie coś żyje jest
okropna .- Odpowiedziała patrząc na nich. Mężczyźni przybrali na twarze
złośliwe uśmieszki.
-Widzę już Kouyou z dzieckiem na rękach i to jego
wstawanie po nocach.-Powiedział Akira ledwo powstrzymując śmiech.c
-Sam lepszy nie jesteś, więc milcz.- Warknęła An patrząc
na niego.
-Spokój, lepiej jej nie denerwować, już wystarczająco
stresu przeżyła.-Powiedział Yuu pakując swoją gitarę.
-Co jest takie śmieszne, że Rei prawie leży na podłodze?-
Spytał Uru wchodząc do środka. Cała czwórka (nawet An) patrząc na niego
wybuchła śmiechem.
-Widok ciebie z dzieckiem.- Odpowiedział nadal się
śmiejąc Reita.
-Bardzo śmieszne.- Wycedził przez zęby zły Uru i podszedł
do An.-Idziesz?- Zapytał, na co dziewczyna kiwnęła głową.
***
Yuu wszedł na sale i spojrzał
na syczącego z bólu, przy zmianie opatrunku Kaia. Stał w drzwiach do momentu,
aż pielęgniarka wyszła, potem podszedł do jego łóżka.
-No coś ty znowu wpadł?- Zapytał Aoi siadając obok niego.
-Ta dziwka mnie zdradzała… Nawet nie pamiętam co się
działo, dopóki nie zauważyłem An.- Powiedział Kai nie podnosząc wzroku.-
Dlaczego mnie to spotyka?- Dodał pytaniem. Gitarzysta patrzył na niego uważnie.
-A co z zespołem?- Zapytał mając nadzieje, że perkusista
w końcu na niego spojrzy.
-Jak wszystko zejdzie będę mógł grać czyli najdłużej 3
tygodnie.- Odpowiedział Tanabe i spojrzał w stronę okna. Nastała cisza. Po 10
minutach Yuu widząc, że Kai nie ma zamiaru z nim pogadać, a tym bardziej na
niego spojrzeć wstał i podszedł do drzwi.
-Co ja ci zrobiłem?- Zapytał wychodząc. Wrócił powolnym
krokiem do domu. Dopiero tam sprawdził telefon zasypany nieodebranymi
wiadomościami… O dziwo od Kaia.
***
Minął kolejny tydzień. Rin nie rozmawiała z
Takanorim od tamtego czasu. Akurat do sklepu, w którym pracowała wszedł niski
blondyn w okularach. Wiedziała kim był, ale nie miała zamiaru reagować na jego
przybycie.
-Rin, możemy w końcu porozmawiać?- Zapytał widząc, że
właśnie zostali sami.
-Po co? Jeszcze nie przemyślałam, czy Ci wybaczę.-
Odpowiedziała nawet na niego nie patrząc.
-Przepraszam. Wiesz, że zrobię dla Ciebie wszystko.-
Powiedział podchodząc do niej.
-Serio? Ślepa nie jestem, a chciałam tylko spokoju. Nie
rozumiesz co zrobiłeś? W dodatku wydzwaniasz do mnie po nocach, ciągle dostaje
od Ciebie świńskie sms’y, to jak mam ci wybaczyć?- Zapytała, odsuwając się od
niego.
-To Kai Ci nie powiedział, że już nie mam tego numeru od
tygodnia, bo telefon mi zaginął? Chociaż… Chyba wiem kto go ma.- Po tych
słowach wyjął z kieszeni nowy telefon z tego co zauważyła dziewczyna i wybrał
jakiś numer.
-Hallo?- Usłyszał w słuchawce znajomy głos.
-Kimiko? Niech ja Cię dorwę!- Warknął, rozłączając się.-
Tak jak myślałem, Kasia, proszę, nie chciałem by tak było, tłumaczyłem Ci już
dzień później.- Powiedział patrząc na nią uważnie. Dziewczyna westchnęła,
odwracając się w jego stronę.
-Nie wiem, naprawdę nie wiem, co o tym myśleć Takanori.-
Szepnęła wtulając się w niego.- Wybaczę Ci, ale dopiero, jak całkowicie
pozbędziesz się Kimiko i wyjaśnisz całą sytuację rodzicom.- Mówiąc to, odsunęła
się od niego.
-Dobrze skarbie.- Lekko ją pocałował.
***
***
An gotowa do wyjścia, patrzyła przez okno. Po
chwili usłyszała dzwonek do drzwi i poszła je otworzyć.
-Widzę, że moje kochanie już gotowe.- Powiedział Kouyou
wchodząc do mieszkania.
-Już myślałam, że nie przyjedziesz.- Zaśmiała się
szatynka. Ubrała buty, wzięła torebkę i wyszli, kierując się do samochodu,
-Denerwujesz się?- Zapytał śliczny, ruszając z parkingu.
-No wiesz… Gdyby nie ty i twój durny pomysł, by mnie
zgwałcić, w ogóle nie musiałabym iść na te badania.- Odpowiedziała An zapinając
pas.
-Będziesz mi to wiekami wypominała?- Ponowne pytanie
wyszło z ust gitarzysty.
-Widocznie muszę, byś zrozumiał, co zrobiłeś.-
Powiedziała An patrząc przez szybę.
***
Takanori wysiadł z samochodu i zamykając go,
wszedł do małego domku.
-Kimiko!!!- Wrzasnął zaciskając pięści.
-O Taka-chan.- Powiedziała słodkim głosem dziewczyna,
schodząca ze schodów.
-Oddawaj ten telefon! Z nami koniec, rozumiesz! Nie chce
z tobą być, Rób co chcesz, rujnuj mi życie, ale się odwal, kocham inną i to z
nią chce być, a nie z taką suką jak ty!- Po tych słowach wyrwał jej z ręki swój
stary telefon i wyszedł trzaskając drzwiami.
Następnym przystankiem był dom jego rodziców. Miał zamiar
im wszystko wytłumaczyć, chociaż wiedział, że to będzie nie lada sztuka.
W końcu, po kilkunastu
minutach jazdy wysiadł przed ich domem.
Zapukał do drzwi, które po chwili otworzyła jego matka.
-O… Takanori, witaj. Co Cię tu sprowadza?- Zapytała
kobieta wpuszczając go do środka.
-Ja na chwilę, uświadomić was, że nie będę z Kimiko,
kocham kogoś innego.- Odpowiedział spoglądając na matkę. Ta, zszokowana usiadła
na sofie, a Ruki usiadł obok niej. Po kilku minutach dołączył do nich jego
ojciec, a po długim wyjaśnianiu sprawy, jego rodzice w końcu ustąpili.
***
An i Uruha po badaniach, pojechali do
mieszkania mężczyzny.
-Myślałam, że tą jego córkę uduszę.- Powiedziała
dziewczyna siadając w salonie.
-Oj, wiesz, że fanki wiele dla mnie nie znaczą.-
Powiedział Kouyou siadając obok niej. Przez chwili siedzieli w ciszy, patrząc
na siebie.
-Wierze Ci skarbie, ale jednak nie wiadomo co takiej do
głowy wpadnie.- Westchnęła cicho, kładąc dłoń na swoim, płaskim jeszcze
brzuchu.
-Możliwe, ale wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza.-
Powiedział śliczny i wstając, uklęknął przed nią.- An… wyjdziesz za mnie?...
O kurde Uruha się oświadczył. Ciekawa jestem jak An da mu na nie odpowiedź. Dobrze, że Ruki zabrał tej suce telefon bo by nie dawała spokoju Rin.
OdpowiedzUsuńJakoś sobie nie wyobrażam Uruhę z maluszkiem na rękach.
Mnie za to takie maleństwo idealnie pasuje do Uru, to taka puchata wizja. ^^
OdpowiedzUsuńBiedny, kochany Kai a Aoi co rusz, to mi podpada.
Kyaaaaaaaaaaa! Będzie ślub, będzie ślub :D
OdpowiedzUsuńMusi być ślub!! Innej opcji nie widzę.
A to zołza z tej Kimiko :/ Mam nadzieję, że rodzice Takanoriego nie będą się więcej mieszać.
Biedny Kai. Aoi mógłby okazać więcej zrozumienia.
Uru z dzieckiem? Jak tak to tylko z córką :D
Piiisz szybko :*
Masz bardzo ciekawy blog. Przyznam, że nie jestem od początku na bieżąco z rozdziałami, ale postaram się jak najszybciej to nadrobić. Co do obecnej notki, to bardzo mi się spodobała. Będzie ślub! :D
OdpowiedzUsuńWoW cudowne ♥ będę śledzić na bierzącp ♥ I love it ;*
OdpowiedzUsuń