UWAGA!

-Już mówię, to opowiadanie to fikcja.
-W Opowiadaniu pojawią elementy Hentai

Tak, tak było i chętnie kiedyś wrócę do tych opowiadań w nowej odsłonie, jednak na razie zapraszam na https://alternative-story-tg.blogspot.com/ tam więcej się dzieje, niż tutaj.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Część 4: Tajemnicze zachowanie.

Witam. Tak wiem, jestem wredną mendą która kazała wam tyle czekać <chlip-chlip> Ale wiecie, koniec semestru, w szkole zapierdziel, a w zeszłym tygodniu... No wiecie, na Wośp'ie w Chorzowie grała Coma, no to jak mogło by mnie tam nie być? Oczywiście zapłaciłam za ten koncert swoim gardłem, które na następny dzień było całe w ropie (Ale wam powiem, że było warto xD)
Tak, ja oczywiście mam już Ferie (buahahahahahahahahahahahahahaha) No ok, nie tylko ja >.> (Nie linczuj Emiko!) Postaram się w tym czasie więcej pracować nad opowiadaniem, żeby do końca tego roku je skończyć xD.
Miłego czytania:

Część 4: Tajemnicze zachowanie.
 
   Sandra ledwo co wróciła z pracy. Na całe szczęście mogła już wejść do swojego mieszkania.
Akurat gdy wchodziła, za nią wszedł Kouyou z telefonem w ręce. Sandra nie spodziewała się, oraz nie słyszała, jak ktoś za nią wchodzi, więc gdy się odwróciła, jej reakcją był podskok i pisk.
-Spokojnie, spokojnie.- Zaśmiał się gitarzysta.- Mam ją.- Dodał, uśmiechając się.
-Eee… A może by tak cześć? Mogę wejść, bo mam sprawę? A nie wchodzisz jak do siebie i mnie straszysz.- Powiedziała San, patrząc na niego z groźną miną.
-Oj, też się nie wyspałem bo się w nocy wierciłaś, a nie marudzę.- Gitarzysta się zaśmiał, ale szybko tego pożałował, czując nagle ból w piszczelu przez kopnięcie, które brunetka mu zadała.
Spojrzał na nią jeszcze raz i dokładnie się przyjrzał. Jej oczy były nadal opuchnięte od płaczu, a rano nawet nie miała jak tego zamaskować makijażem, Ale Kou doszedł do wniosku, że teraz to dałoby radę. W dodatku u nich w mieszkaniu przy pięciu osobach, to pięć minut w łazience, to za długo. Niestety, ale znał to aż za dobrze.
Dziewczyna widząc, że gitarzysta nie ruszył się nawet na krok, westchnęła ciężko i spojrzała na niego z politowaniem. Była wykończona i marzyła jedynie o drzemce w swoim ciepłym, dużym łóżku… Oczywiście bez niczyjego towarzystwa!
-Słucham?- Zapytała, krzyżując ręce na piersiach.
-No, czyli tak. Ten numer, który mi podała, to jej numer. Zadzwoniłem do niej i umówiłem się z nią na jutro. Ona nadal myśli, że ja uważam, że ona to ty.- Mimo, że ostatnie słowa brzmiały gramatycznie dość dziwnie, co prawie spowodowało śmiech u Sandry, to bardzo dobrze wiedziała, o co chodzi.
-Aha.
-Eeeee… Tylko tyle? To ja urywam się ze studia, by z tobą jak najszybciej pogadać, a ty tylko aha?!
-Kyu, wiesz, istnieje coś takiego jak telefon komórkowy.- W tym momencie dziewczyna wyjęła swój telefon i mu pokazuje jak debilowi.- Przez takie urządzenie możesz do mnie zadzwonić i mi powiedzieć, co masz do powiedzenia, bez uciekania z pracy…
-Nie rób ze mnie debila! Wiesz dobrze, że to nie rozmowa na telefon!
-No to nie skoro nie rozmowa na telefon, to mogła poczekać do wieczora. Naprawdę, jestem zmęczona i jedyne czego chce, to chwili samotności w moim kochanym, cieplutkim łóżeczku.- Na samą myśl o tej rozkoszy, zamruczała, mrużąc oczy. Nagle oprzytomniała i spojrzała na niego.- Więc jak mogę Cię prosić, to jak będziesz wychodził, zamknij za sobą drzwi. Cześć.- Powiedziała i udała się do swojego pokoju.
Gitarzyście zszedł uśmiech z twarzy. Myślał, że będzie mógł spędzić trochę czasu sam na sam z Sandrą, ale jedyne co mu pozostało, to wyjście z ich mieszkania.
Niezadowolony z obrotu sytuacji spojrzał na zegarek. Westchnął cicho, wiedząc, że musi znowu wrócić do studia, a tam chłopaki nie dadzą mu spokoju…

  -A Uruhy nadal nie ma?- Zapytał menadżer wchodząc do sali.
-No… Jeżeli wróci, to znaczy, że dostał kosza.- Zaśmiał się Yuu, odstawiając swoją gitarę, w dodatku poczuł ból w kostce, przez co syknął.
-Nie dość, że wasza trójka, cały czas śpi, to jeszcze jeden z was, czyli Kouyou gdzieś polazł i do teraz nie wrócił! Wy to jednak nie możecie mieszkać razem, bo to zawsze kończy się jakimś nieszczęściem. Najpierw Yuu chce odejść, potem Takanori ma jakiś dziwne jazdy, a teraz przeszło na Uruhę!- Wykrzyczał menadżer patrząc na nich. Z kilometra było widać, że był wściekły, chociaż wszyscy dobrze rozumieli dlaczego.
-Raz nam się zdarzyło nie spać, bo musieliśmy coś załatwić. Nawet nie imprezujemy, a ty już się czepiasz.- Wypowiedział się Takanori widząc, jak do pomieszczenia wchodzi Kouyou, w dodatku jakiś zamulony.
-Czyli kosz!- Krzyknął Yuu.- Wygrałem zakład! Tak!- Dodał uradowany.
-Dobra, ale to piwo jutro.- Mruknął Takanori, patrząc spod grzywki na Yuu, a potem groźnie spojrzał na Ślicznego, który nawet nie wiedział, o co im chodzi.
-Wy to chyba nigdy nie skończycie się zakładać, prawda?- Powiedział Akira, który właśnie wrócił z nagrań.
-Taka już ich natura niestety.- W tym momencie wzrok zespołu skupił się na liderze, który cały dzień siedział cicho. To pewnie przez fakt, że siedział zasypany papierkami, ale przez to milczenie o nim całkowicie zapomnieli.
-Jak ty byś się nigdy nie zakładał.- Mruknął Aoi pod nosem, siadając na swoim miejscu.
-Przestańcie, jest w tak okrutnym stanie, że aż żal się robi, jak tylko się na nią patrzy.- Powiedział Kouyou, siadając obok Tanabe…

  Marta nawet nie podejrzewała, że to podstęp.
Cieszyła się, że Kouyou do niej jednak zadzwonił i się z nią umówił, w dodatku myślał, że umówił się z Sandrą, a to bardzo ją rozśmieszyło. Fakt, że udało jej się z nim umówić, bez żadnego problemu sprawił, że wykombinowała nowy plan.
Oczywiście nadal obserwowali Sandrę z ukrycia, ale nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że dziewczyna tylko udaje, że ich nie widzi.
Marta na początku myślała, że coś jest nie tak, ale brak reakcji ze strony dziewczyny ją upewniły w przekonaniu, że brunetka nie zwraca na nich uwagi, bo nie ma jak.
  Akurat weszła do mieszkania swojego kumpla cała w skowronkach.
-Tobie co?- Zapytał mężczyzna, który na jej widok uniósł brew w górę.
-Kouyou zadzwonił i umówił się ze mną na jutro.
-I co?- Mężczyzna nadal na nią patrząc westchnął cicho;.
-No jak to co? Jutro będzie już mój.- Powiedziała radosna dziewczyna.
-Ta, nie uważasz, że to podejrzane? Przecież On o tobie wie, może to zrobić specjalnie i pomóc policji Cię dorwać. Do tego skończ już z tym! Twój chłopak ma już tego dość, jesteś z nim, nie Sandra, to czemu jej się tak przyczepiłaś?
-Oj, jak ty malutki nic nie rozumiesz.- Marta złowieszczo się zaśmiała i poszła do swojego pokoju.

   Takanori przyjechał do Kingę do jej pracy. Właśnie kończył papierosa, kiedy dziewczyna podeszła do niego z niezadowoloną miną.
-Palacz jeden.- Mruknęła pod nosem.
-No co?
-Nic, nic. Jedziemy? Chce być już w domu.- Powiedziała, wsiadając do samochodu.
-Aleś ty nerwowa.- Wokalista się zaśmiał, otwierając drzwi dziewczynie, a gdy zajęła miejsce pasażera, sam wsiadł za kierownicę.
Przez całą drogę oboje milczeli. Kinga patrzyła przez szybę w zamyśleniu i nawet nie zauważyła, że po chwili byli już pod ich blokiem. Wysiadła nadal się nie odzywając.
-Nadal się martwisz?- Zapytał Takanori lekko ją obejmując.
-W końcu mam o co, prawda? Jeżeli policja jej nie złapie, to może być gorzej, a znam San… Oj znam.- Powiedziała, wchodząc po chwili do windy.
-Będzie dobrze. Z tego co wiem, to Kouyou już wymyślił jakiś plan, by się na niej zemścić…
-Oby się udało.- Westchnęła szatynka, ale ponownie nastała cisza, którą przerwało jedynie ciche „cześć” gdy wchodzili do swoich mieszkań.
Szatynka wiedziała, że jej przyjaciółka jest już w domu, ale nie zaglądała do niej., ze względu na wcześniejsze wydarzenia.
Wiedziała przecież, w jakim dziewczyna jest stanie i wolała jej dodatkowo nie męczyć, ani nie denerwować, ponieważ w takim stanie, to nawet najcichszy szmer wprowadzał ją do szaleństwa… Tak, do takiego stanu doprowadziła ja Marta przez prawie 3 lata.
-I że zaczęło się o faceta, z którym Marta i tak jest.- Westchnęła Kinga i wchodząc do kuchni.
Kin tak szczerze, to nawet cieszyła się, że jej to nie spotkało, bo możliwe, że zwariowałaby bardziej niż Sandra, no ale jakby nie patrzeć, współczuła przyjaciółce.
Nagle brunetka wyszła z pokoju.
-O, już jesteś.- Powiedziała, widząc przyjaciółkę.
-No jestem, ale nie chciałam Ci przeszkadzać. A ty gdzie się wybierasz?
-Idę przeprosić Kyu, bardzo źle go potraktowałam.- Po tych słowach wyszła z mieszkania i zapukała do drzwi naprzeciwko, które otworzył jej lekko zdziwiony Yuu.
-Jest Kouyou? Chciałabym z nim porozmawiać.
-Pewnie, wejdź. Jest u siebie.- Na te słowa dziewczyna kiwnęła głową i weszła, udając się od razu do pokoju gitarzysty.
Uruha siedział na łóżku, brzdąkając coś na gitarze. Widać było, że bardzo się czymś denerwował. San domyśliła się, że może chodzić o nią. W końcu jakby nie patrzeć, On chce jej pomóc, a Ona potraktowała go jak debila…
-Mogę?- Zapytała, patrząc na niego. Gitarzysta spojrzał na nią, odkładając gitarę.
-Jasne, wejdź.- Uśmiechnął się, dziewczyna natomiast jeszcze trochę niepewnie weszła w głąb pokoju.
-Ja… Chciałam Cię przeprosić.
-Ale nie musisz, rozumiem Cię.- Mężczyzna wstał i podszedł do niej. Przytulił ją, a dziewczyna bez chwili namysłu, wtuliła się w niego.
-Wiem, że Ci ciężko. Mimo, że nie wiem co dokładnie przeszłaś, to przecież o części z tego wiem i mogę się domyślić i nikt nie ma prawa tak kogoś traktować. Tym bardziej, żeby bawić się w czyjegoś sobowtóra, by ta druga osoba cierpiała.- Dodał, siadając na łóżku, a dziewczynę usadził na swoich kolanach.
-Mniejsza z tym, już nawet się przyzwyczaiłam, że jej się nie pozbędę.
-Pozbędziesz, nie martw się. A ja Ci w tym pomogę. Zrobię wszystko, co trzeba będzie…
-Kyu…
-Ci- przerwał jej.- Jak mówiłem mam już plan, ale musisz mi pomóc.- Dodał, po czym opowiedział jej o swoim pomyśle…

   Resztę dnia dziewczyny spędziły spokojnie, chociaż Sandra denerwowała się, czy plan gitarzysty się uda.
Martwiła się tym, co będzie, jeśli im się nie uda, albo, jak jednak Marta się nie odczepi, a jeszcze postanowi się zemścić.
  Rano Sandra już spokojniejsza wstała i bez problemu poszła do pracy.
Kinga nie wiedziała o pomyśle Kyu, w końcu jego Marta też wykorzystała i zmyliła. Widząc wieczorem San, nie wiedziała co ma myśleć, ale widząc rano jej uśmiech, uspokoiła się.

   Chłopaki  od świtu siedzieli w studiu. Praca nad płytą pochłaniała czasami całe dnie. Kouyou miał nadzieję, że tego dnia uda mu się wyjść na „randkę” z Martą. Coraz bardziej w to wątpił , ale przecież musiał coś zrobić.
Reszta zespołu widziała pośpiech gitarzysty i zastanawiali się, o co chodzi. Takanori z Yuu domyślali się o co może chodzić, ale nie byli pewni.
Za bardzo nie chcieli pytać. Wiedzieli, że i tak by im nie powiedział. Takanori przechodząc poprzedniego dnia obok pokoju gitarzysty coś słyszał o jakimś spotkaniu, ale nie był zbytnio zainteresowany, więc jedynie machnął ręką.
Teraz już prawie znał powód, dla którego Kouyou się tak poganiał.
Ale co On do cholery planował?
Czyżby jakaś zemsta na Marcie? Możliwe, ale to i tak nie wyjaśniało jego dziwnego zachowania i jeżeli chodziło o Martę, to pewnie by im powiedział.

   San była już w domu. Na spokojnie (chociaż to łatwe nie było) szykowała się do wyjścia.
Kouyou nie pisał, ani nie dzwonił, że się spóźni, czy nie przyjedzie.
Trochę jednak się denerwowała, a raczej bała, że coś może pójść nie tak, bo przecież przebiegłości Marty nikt nie znał do końca.
Może i Sandra znała każdy jej podstęp, ale po tym, jak zmieniła się w jej identyczną kopię, zaczęła poważnie się bać i spodziewała się, że Marta może posunąć się do czegoś gorszego.
Gdy była już gotowa, stała przy oknie w salonie i czekała, aż samochód Kouyou podjedzie.
Czuła coraz większy stres, wraz ze zbliżającą się umówioną godziną…

środa, 1 stycznia 2014

Część 3: Nikczemny plan wykryty!

A witam, witam xD Jak tam u was nowy rok się zaczął? Tak wiem, obiecywałam sobie, że tą notkę dodam jeszcze wczoraj, tak na zakończenie zeszłego już roku, ale tak mi się nie chciało >.>
Mam nadzieje, że na rozpoczęcie kolejnego roku współpracy notka wam się spodoba.
Miłego czytania:

Część 3: Nikczemny plan wykryty!

  Po pół godziny San wyszła z łazienki. Już przebrana udała się do kuchni, robiąc sobie herbatę.
-San, co się stało?- Zapytała Kinga, patrząc ze zmartwieniem na przyjaciółkę.
-Marta się stała, trzeba przeszukać mieszkanie.- Odpowiedziała całkiem poważnie.
-Niech tylko jędze dorwę.
-Kin… Nie warto, wole się wycofać.
-I chcesz tak całe życie przed nią uciekać? W dodatku funkcjonować w ten sposób? Trzeba się jej w końcu raz na zawsze pozbyć!- Wykrzyczała szatynka, patrząc na nią.
-Jak się jej pozbędziesz? Ona już nawet wygląda jak ja! Każdego oszuka, że to Ja nie Ona, nawet Kouyou dał się nabrać… Chociaż On mnie słabo zna.- Powiedziała, upijając łyk herbaty. Westchnęła cicho i wraz z kubkiem udała się do swojego pokoju.
Usiadła na łóżku i wzięła się za czytanie książki. Jednak nie potrafiła się na niczym skupić. Non stop powstrzymywała płacz, chociaż już kilka łez spłynęło jej po policzkach.
  Kin siedziała w salonie i oglądała telewizję. Sandra już od dwóch godzin siedziała zamknięta w pokoju i nie wychodziła, a nawet nie było jej słychać.
Ani płaczu, ani żadnego ruchu, pewnie zasnęła, zmęczona tą sytuacją. Nie wiedziała, że się myli, ale skąd miała wiedzieć. Wolała jednak nie wchodzić do pokoju przyjaciółki, ponieważ w takim stanie była strasznie drażliwa i nawet czyjś oddech mógł jej przeszkadzać.
Nagle dziewczyna usłyszała jak do mieszkania naprzeciwko ktoś wchodzi. Była pewna, że to Kouyou, więc szybko wstała i z rozpędem podbiegła do drzwi, otwierając je od razu. Wyszła jak najszybciej z mieszkania i chwyciła go za rękę, zanim wszedł do środka.
-Gdzie San.- Zapytała, zanim zdążył jakkolwiek zareagować.
-No musiała iść jeszcze coś załatwić.- Odpowiedział zdezorientowany gitarzysta, niczego się nie domyślając. Wyrwał rękę z uścisku kobiety, patrząc na nią.
-Błąd!- Krzyknęła szatynka i ponownie chwytając go za rękę, wciągnęła go siłą do ich mieszkania..- Od prawie trzech godzin siedzi w swoim pokoju i nie daje oznak życia.
-Jak to? Przecież dosłownie chwilę temu się z nią żegnałem.
-San Ci przecież nie mówiła, by Cię nie martwić, no jasne.- Kinga właśnie zorientowała się, że Uruha naprawdę o niczym nie wiedział.- I ja chyba już wiem o co dokładnie chodzi.- Dodała, wpuszczając go do pokoju przyjaciółki.
Ku ich zdziwieniu Sandra siedziała nieruchomo na swoim łóżku i patrzyła przed siebie. W ogóle nie zareagowała, że ktoś wszedł.
-O nie, znowu? Naprawdę?- Szepnęła Kim pod nosem, patrząc na nią. Kouyou dokładnie przyjrzał się brunetce i zauważył na jej policzkach ślady łez.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi?- Zapytał, unosząc lekko jedną z brwi, spoglądając kątem oka na szatynkę. Oczywiście nic nie rozumiał.
-Pewniej dziewczynie bardzo zależy na tym, by zrujnować życie Sandry już do końca. Udało jej się zrobić z siebie identycznego Klona San…
-Dalej nic nie rozumiem.
-O to, że dałeś się nabrać na podmiankę. W dodatku pomogłeś w wykończeniu San! Gdy na chwilę od Ciebie odeszła, to wkroczyła za dziunia, która myśli, że może wszystko.- Na ostatnie słowa przyjaciółki San w końcu zareagowała, ale jedynie wybuchła płaczem, chowając twarz w kolanach.
-No pięknie.- Mruknęła Kin i spojrzała z politowaniem na gitarzystę.- No to ja zostawię was samych.- Po tych słowach odwróciła się i jedynie wyszła z pokoju.
Kouyou nie wierząc w słowa Kingi, ani w całą to sytuację, ponieważ dla niego to było chore, cicho westchnął i usiadł obok Sandry.
-San… Przepraszam, nie wiedziałem.- Po tych słowach niepewnie ją przytulił. Dziewczyna automatycznie się w niego wtuliła i o dziwno zaczęła się uspokajać. To i jego trochę uspokoiło, więc przytulił ją mocniej.
-Ci… Już dobrze, następnym razem nie dam Cię skrzywdzić, nawet nie opuszczę Cię na krok.
-Obie…cujesz?
-Obiecuje…

   Kinga ponownie zasiadła w salonie, ale jej uwagę przykuła czarna kropka na ścianie, której nigdy wcześniej w tym miejscu nie widziała. Niewiele się namyślając wstała, udając się do drzwi. Wyszła i zapukała do drzwi sąsiadów, które otworzył jej Takanori.
-Co się…- Przerwało mu nagłe wejście dziewczyny do środka. Od razu widać było jej zdenerwowanie i to straszne. Zaczęła się rozglądać po ich mieszkaniu, niczego nie wyjaśniając. Takanori patrzył na nią jak na szurniętą, zastanawiając się, czy powinien pytać o cokolwiek. No ale skoro to działo się w ich mieszkaniu, to musiał.
-Kin, powiesz mi co ty wyprawiasz?
-U nas w mieszkaniu są kamery i podsłuch!- Krzyknęła szatynka. Na te słowa wokalista bez sekundy namysłu wyjął z kieszeni telefon.
-Musisz zadzwonić na policję, Ona już przegięła.
-Wiem, ale żeby policja coś jej zrobiła? Serio?
-Kin, zrozum, ona was prześladuje.- Takanori nerwowymi ruchami wybrał jakiś numer.
-Masz i bez żadnego ale.- Powiedział, podając jej telefon, zarazem rozglądając się, czy u nich też nie wystąpiła takowa sytuacja.
  Po chwili Kin weszła do pokoju przyjaciółki, która siedziała wtulona w gitarzystę. Ucieszył ją ten widok, ale też i fakt, że dziewczyna przestała płakać, ale nie zapomniała po co przyszła. Podeszła bliżej, kładąc delikatnie dłoń na ramieniu gitarzysty. Ten oczywiście był zamyślony, więc jego jedyna reakcja na dotyk szatynki był lekki podskok w górę.
-Kouyou, to nie prośba, ale weź San do was, dobrze? Tutaj zaraz nie będzie miło i może tego nie wytrzymać.- Na te słowa gitarzysta jedynie kiwną głową biorąc Sandrę na ręce i po chwili wyszedł wraz z nią.
  Po kilku następnych chwilach policja była już na miejscu i zaczęła dokładnie przeszukiwać mieszkanie dziewczyn, a kiedy szatynka dowiedziała się o kamerze i podsłuchu nawet w łazience, nieźle się wściekła…

   Marta siedziała u siebie, ponownie przeglądając obraz z kamer. Wściekła się, widząc i słysząc jak Kouyou o wszystkim się dowiedział i zaczął przepraszać Sandrę. Patrząc na ten ohydnie słodki obrazek, zacisnęła pięści, ale oglądała dalej, niczego nieświadoma.
Całkiem nieciekawie zrobiło się, gdy zauważyła policję w ich mieszkaniu, która szukała kamer. Po chwili obrazy z nich zaczęły znikać.
-CO ZA SZMATA!!!!- Wykrzyczała wściekła, zaciskając ponownie pięści.
Zaczęła się bać, że ją znajdą, a przecież była tak blisko nich. Wiedziała, że musi uciec.
Od razu zaczęła dzwonić po swoich znajomych, u których znalazła nocleg na kilka dni. Spakowanie się zajęło jej trochę czasu, ale i tak musiała czekać do bardzo późnych godzin nocnych, gdy policja zniknie z jej otoczenia.

   San w końcu zasnęła. Kou wstał tak, by jej nie obudzić. Poszedł do salonu, gdzie siedziała reszta wraz z Kingą.
-I co?- Zapytał, podchodząc do nich. Również zestresowany chwycił w dłoń jakąś malutką figurkę z półki i zaczął ją obracać w swojej dłoni.
-Całe mieszkanie było naszpikowane kamerami i podsłuchami, nawet łazienka. Do godziny 12-tej nie możemy tam wejść.- Powiedziała Kinga, siadając obok wokalisty.- Na szczęście wzięłam ze sobą nasze rzeczy na jutro, tylko czy…
-Oczywiście, że możecie u nas zostać.- Odpowiedział Yuu
-Ej!
-Oj Kyu… Nie bulwersuj się tak. Kin i tak śpi ze mną.- Dodał Ruki przytulając szatynkę.
Po kolejnych minutach rozmyślań rozeszli się do swoich pokoi.
Uruha usiadł delikatnie przy Sandrze. Pogłaskał jej policzek, zastanawiając się, jak mógł się nie zorientować, że coś jest nie tak, przecież pewnie była jakaś różnica, ale nie wiedział, że może się tak spać. Nigdy w życiu nie znalazł się w takiej sytuacji.
Nawet nie chciał myśleć ile rzeczy, które dziewczyna po kinie mu opowiedziała to jej słodkie kłamstwa, by namieszać mu w głowie. Domyślił się sam, od którego momentu tego spotkania, wszystko co usłyszał było kłamstwem. Ale mimo wszystko było mu żal Sandry.
  W pewnym momencie brunetka otworzyła oczy i spojrzała na niego.
-Już nie śpisz?- Zapytał z troską w głosie i lekko ją przytulił.
-Nie umiem… Teraz ona cały czas mi się śni.
-Spokojnie, pozbędziemy jej się.
-Uwierz, że nie się nie da.
-Oj da, już nawet mam plan.
-Jaki?
-Oj bardzo paskudny dla mnie.- Uśmiechnął się złowieszczo.

   Policja dopiero co odjechała spod bloku. Na szczęście jeszcze nie zlokalizowali, dokąd szedł obraz z kamer, a Marta laptop zostawiła w mieszkaniu w razie czego. Musiała teraz strasznie uważać z każdym krokiem jej planu, a cała ta sytuacja spowodowała, że również musiała go zmienić. Nie miała wyjścia, ponieważ przez najbliższy czas musiała działać z daleka.
Wyszła z bloku z walizką i akurat podjechała do niej taksówka, po która wcześniej zadzwoniła i do której wsiadła.
Nie wiedziała jednak, że była przez kogoś obserwowana.
 Gitarzysta zauważył, z którego mieszkania wyszła i wcześniej poprosił Kai’a by pojechał za nią.
Oczywiście Marta o tym nie wiedziała, także była całkowicie spokojna. Bo przecież dla niej to były „tępe matoły”, które nigdy nie mogły by same ją złapać. Nawet nie zauważyła, że ktoś jedzie za nią specjalnie, zarazem obserwując ją.
Tanabe klną pod nosem, analizując w głowie całe zajście. Dla niego takie zachowanie również było chore. Ciekawiło go, czemu ta dziewczyna jeszcze nie wylądowała w psychiatryku.
  Znajomy Marty, u którego miała zostać na jakiś czas mieszkał na drugim końcu miasta, więc droga była długa i Tanabe bał się, że ją zgubi. Ale na szczęście tak się nie stało.
Bardzo uważnie patrzył, gdzie jedzie taksówka i jechał w sposób przez nich niezauważony, ale jednak ciągle za samochodem, w którym siedziała Marta.
Gdy już dojechali na miejsce zaparkował niedaleko i gdy dziewczyna zniknęła z jego pola widzenia, wysiadł z samochodu. Dobrze zapamiętał do którego bloku weszła i podszedł do niego. Przyjrzał się adresowi, przy którym się znalazł. Spisał go i pojechał do chłopaków…