UWAGA!

-Już mówię, to opowiadanie to fikcja.
-W Opowiadaniu pojawią elementy Hentai

Tak, tak było i chętnie kiedyś wrócę do tych opowiadań w nowej odsłonie, jednak na razie zapraszam na https://alternative-story-tg.blogspot.com/ tam więcej się dzieje, niż tutaj.

niedziela, 10 stycznia 2016

Część 7: Uczucia

Wracam... O wiele później, niż podejrzewałam, i to naprawdę o wiele, bo sama byłam zaskoczona, że aż na tyle was opuściłam. No, ale cóż, wiele rzeczy się działo i oczywiście jestem gotowa na linczowanie za ponad roczną przerwę, ale zarazem mam przyjemność was zaprosić na kolejną notkę:

Część 7: Uczucia

Minął miesiąc. Sandra cały czas była nieprzytomna. Dopiero po dwóch tygodniach ktokolwiek mógł wejść, ale nawet łzy Kouyou nie były w stanie jej obudzić.
To był już miesiąc od tego wypadku. Kinga ponownie odwiedziła przyjaciółkę. Usiadła obok niej i tak siedziała w milczeniu, dotykając delikatnie jej dłoni, a w myślach błagając, by w końcu się obudziła.
Nagle poczuła lekki ruch dłoni przyjaciółki, która powoli otworzyła oczy.
-Sandra?- Zapytała cicho, patrząc na nią w niemałym szoku.
-Gdzie ja… jestem?
-W szpitalu. Miałaś wypadek, pamiętasz cokolwiek?- Sandra spojrzała na nią z cichym syknięciem z bólu.
-Kiedy?
-Miesiąc temu.
-Nie pamiętam, a co się stało?- Zapytała, nadal patrząc na nią pytającym wzrokiem.
-Marta Cię potrąciła. Czekaj, pójdę po lekarza.- Kinga wstała i wyszła. Po krótkiej chwili weszła na salę wraz z lekarzem, który zaczął Sandrę dokładnie badać.
  Po wizycie lekarza przyszedł Kouyou. Widząc, że San w końcu się obudziła, usiadł szybko obok niej i uradowany tym faktem chwycił jej dłoń.
-Cześć.- Mruknęła brunetka, zmęczona, ale nie jego obecnością, tylko ciągłymi badaniami.
-Jak się czujesz?- Na te słowa dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. Naprawdę, nawet Ona cieszyła się z jego obecności.
-Nawet dobrze, ale jeżeli jeszcze raz ktoś przyjdzie pobrać mi krew, albo cokolwiek innego zrobić, to będę wściekła i będę rzucać w tego kogoś, czym popadnie.- Zaśmiała się, a jej wypowiedź rozśmieszyła nawet mężczyznę.
Kouyou lekko dotknął jej policzka. Bardzo dobrze widział, że Sandra mimo tego, że niedawno się przebudziła, jest wykończona. Równie szybko doszło do niego, że to pewnie przez leki, jak i przez badania, które lekarza zdążyli już jej zrobić.
-To może ja już lepiej pójdę?- Spojrzał na nią smutno.- Lepiej, żebyś odpoczywała.- Po tych słowach wstał, kierując się w stronę drzwi. Miał już zrobić krok w stronę wyjścia, gdy poczuł ucisk na ręce. Ponownie spojrzał na dziewczynę i zauważył jak mimo odczuwalnego bólu lekko się podniosła tylko po to, by go zatrzymać.
-Nie idź, proszę.- Powiedziała, puszczając jego rękę z cichym syknięciem, po czym opadła na łóżko.
Gitarzysta patrzył na nią zdziwiony. Nie sądził, że Sandra będzie chciała, żeby został, w dodatku tak bardzo, że mimo bólu go chwyciła.
-Dobrze, zostanę.- Uśmiechnął się i usiadł obok niej…

   Kinga wróciła do mieszkania, w końcu była być całkowicie spokojna. Marta była w areszcie, Sandra się obudziła. Sądziła, że teraz wszystko będzie dobrze.
Zdjęła torbę z ramienia i wyjęła z niej klucze. W tym momencie na schodach usłyszała rozmowy. Po głosach zorientowała się, że to Takanori i Yuu.
Właśnie przekręciła klucz w zamku, gdy usłyszała za sobą „Cześć”, a na policzku poczuła muśnięcie czyiś warg.
-Cześć Taka.- Odpowiedziała, uśmiechając się.
Odwróciła się w jego stronę i od razu wtuliła w niego.
-Sandra się obudziła.- Dodała, a Aoi z Rukim się uśmiechnęli.
-To świetnie.- Powiedział gitarzysta, podchodząc do drzwi.
-Może i świetnie, ale trzeba ten wyczyn uczcić.- Rzucił Takanori, śmiejąc się cicho.
-A ty tylko o piciu.- Powiedziała bardzo poważnym głosem Rin i całą trójką weszli do mieszkania dziewczyn.
-A wiesz może gdzie Kouyou?- Zapytał Yuu patrząc w ekran swojego telefonu.
-Ostatnio go widziałam jak siedział u Sandry.- Odpowiedziała Kinga kierując się do kuchni.
-No to wpadł po uszy.- Zaśmiał się Takanori.-Chociaż, coś w niej musi być.
-Ty też przecież wpadłeś po uszy, no na szczęście nie na jej punkcie, więc się nie odzywaj.- Dziewczyna zawołała z kuchni.
-Oj kochanie…
-Kochanie? Od kiedy ty się tak do kogoś odzywasz? No za wyjątkiem Tanabe, kiedy coś od niego chcesz.- Yuu wybuchł śmiechem, gdy tylko dziewczyna weszła do salonu.
-Czyli jednak nie jestem jedyna.
-Jesteś! Z Kaiem to tylko takie żarty.
-A do mnie to już nie żart?
-Nie, przecież wiesz, że nie, coś ty taka zazdrosna kochanie?- Powiedział Ruki, przytulając szatynkę do siebie. Aoi nie potrafił powstrzymać śmiechu, a mina dziewczyny jeszcze bardziej go rozbawiała…

   Kouyou siedział z Sandrą do późna. Nie chciał zostawić jej nawet na sekundę, wolał też zostać w szpitalu na noc, ale pielęgniarka dobitnie dała mu do zrozumienia, że nie może zostać.
-Kyu, poradzę sobie.- Sandra bardzo delikatnie się uśmiechnęła, patrząc na niego.
-A jak coś Ci się stanie?
-Kouyou… Jestem w szpitalu, nic mi się tu nie stanie, a teraz chłopaki pewnie się już martwią, chociaż może i wole nie wiedzieć, o kogo bardziej.- Zaśmiała się, widząc jego zmartwioną minę.
-No dobrze, to do jutra.- Powiedział wstając powoli, delikatnie musnął wargami policzek brunetki. Niepewnie podszedł do drzwi. Stał przy nich dłuższą chwilę, jakby się nad czymś zastanawiając. Już miał chwycić za klamkę, ale cofnął się i szybko podszedł z powrotem.
-Co ty ro…- Przerwał jej namiętnym pocałunkiem, który zaskoczona, odwzajemniła.
-Kocham Cię.- Dodam i szybko wyszedł z sali.
Sandra siedziała na łóżku nieruchomo, patrząc na drzwi, nie wierzyła w to, co się przed chwilą stało. On… Właśnie ją pocałował, w dodatku powiedział, że ją kocha.
Po chwili jednak musiała się uszczypnąć, by mieć pewność, że to prawda, a nie po prostu sen.
Bolało, czyli to prawda, uśmiechnęła się, patrząc na drzwi.
-Też Cię kocham.- Szepnęła cichuteńko, po czym się położyła.
   Zasnęła dopiero gdzieś w okolicach godziny czwartej nad ranem.
Kiedy się obudziła, zobaczyła nad sobą lekarza i pielęgniarkę, która właśnie ją budziła. Bez żadnego, „ale” wzięli ją na badania, bo wszystkie wcześniejsze wyniki wyszły pozytywnie, a jej lekarz, wolał się upewnić, czy na pewno wszystko jest w porządku.
  Kinga po pracy postanowiła odwiedzić przyjaciółkę, ale gdy weszła na salę, Sandry nie było, Szatynka postanowiła jednak poczekać.
Rozejrzała się po sali i doszła do wniosku, dlaczego Sandra po dłuższych pobytach w szpitalu wariowała. Pokój brunetki zazwyczaj był w ciemnych kolorach, a meble w średnich odcieniach kontrastowały czarny kolor ścian.
A jeżeli ściany miały być już w jasne, to raczej w kolorach fioletu, czerwieni czy błękitu, a do tego w oknach zawsze ciemne zasłony.
W szpitalach zawsze panowały jasne kolory ścian, a w dodatku białe meble, a w oknach? Nic, nigdzie żadnej dekoracji. Może i w świetle wpadającym przez okno, wyglądało to higienicznie, ale nawet Kinga wiedziała, że nie potrafi wytrzymać w tak jasnym pomieszczeniu, w dodatku czuła się bardzo nieswojo. Po prostu, cały ten szpital był po prostu nudny.
Akurat na salę weszła Sandra, bardzo się ucieszyła widząc przyjaciółkę, ponieważ wcześniejszego dnia nie miały zbytnio okazji by porozmawiać.
-San, jak ty wyglądasz?- Powiedziała szatynka, kiedy pielęgniarka wyszła.
-Oj tam, czuję się dobrze, a z tego, co mi wiadomo, to jutro prawdopodobnie stąd wyjdę- Brunetka zaśmiała się i usiadła na łóżku.- Kyu wczoraj był do późna.
-I, co?
-No… właśnie to dziwne, bo powiedział, że mnie kocha.- Odpowiedziała, spuszczając głowę w dół. Sama nadal nie wierzyła, że to mówi, ale przecież taka była prawda.
Kin rozchyliła usta z niedowierzaniem. Patrząc na przyjaciółkę, usiadła obok niej. Wiedziała, że Kouyou coś do niej czuje, ale sądziła, że poczeka z tym, aż Sandra wyjdzie. Jednak widziała, że dobrze zrobił, bo Sandra była szczęśliwa, mimo, że pewnie trudno było jej w to uwierzyć.
-Z tego, co wiem, to mówił prawdę.- Kinga delikatnie się uśmiechnęła.- Więc lepiej bierz się za niego, bo wiecznie czekać nie będzie.- Sandra na słowa przyjaciółki, zaśmiała się.
-Wiem, że to prawda, w końcu mnie pocałował.- Na te słowa, szatynka szeroko otworzyła oczy, ponieważ gdy wcześniej widywała Kyu, nie był pewien, czy powinien robić jakikolwiek ruch. Jednak zdecydował, ale przecież Marta siedziała w areszcie, więc nikt nie mógł teraz między nimi ingerować.
-Ale wiesz…- Sandra cicho szepnęła, niepewnie patrząc na przyjaciółkę.
-Ja też go kocham, ale tak naprawdę kocham…