UWAGA!

-Już mówię, to opowiadanie to fikcja.
-W Opowiadaniu pojawią elementy Hentai

Tak, tak było i chętnie kiedyś wrócę do tych opowiadań w nowej odsłonie, jednak na razie zapraszam na https://alternative-story-tg.blogspot.com/ tam więcej się dzieje, niż tutaj.

piątek, 27 lipca 2012

Część XXI: Rodzice i Wesele.

Witam was w tą ciemną, gorącą noc xD Wiem, długo nie pisałam, ale miałam problemy techniczne i dodaje o tej porze, bo dzisiaj wyjeżdżam i trochu mnie nie będzie... No nic, nie marudze wam już...
Miłego Czytania:
Ps. w tekście mogą pojawić sie błędy, za co z góry przepraszam, ale o tej porze, moje oczy nie funkcjonują, tak jak powinny

Część XXI: Rodzice.
   Dzwonek telefonu obudził Kouyou. Ten sklinając pod nosem, chwycił za telefon w dłoń i odebrał bez patrzenia na ekran, by komórka nie obudziła An.
-Kouyou, gdzie ty jesteś?- Usłyszał znajomy głos. Zaspany dopiero po chwili zorientował się kto mówił.
-Um, mamo, daj mi jeszcze pół godziny.- Powiedział wstając z łóżka. Ubrał się i nie budząc reszty domowników, wyszedł. Pośpiesznym krokiem, po pewnym czasie był już przed swoim mieszkaniem.
-W końcu, pewnie w studiu cię tak przytrzymali.-Powiedział jego ojciec, cicho się śmiejąc.
-Nie, byłem u An, bo się źle czuła.- Skłamał gitarzysta, chociaż czuł nieznośny ból głowy spowodowany kacem. Cudem udało mu się otworzyć drzwi.
-An? Kto to jest?- Zapytała jego matka, wchodząc do jego mieszkania.
-No… Moja narzeczona.- Na te słowa wypowiedziane przez syna, kobieta westchnęła.
-Może nam w końcu coś o niej opowiesz? Bo ciągle unikasz tego tematu.- Dodała kobieta, zasiadając w salonie. Od razu spostrzegła zdjęcia dziewczyny na stoliku.-To ona?- Spytała, a Kyu w odpowiedzi kiwnął twierdząco głową.
-I nie, nie jest japonką.-Odpowiedział pewnym głosem, patrząc na nią.
-Postradałeś zmysły?! Z jakąś… z niewiadomo skąd chcesz się żenić…
-Ja ją kocham!!- Przerwał jej śliczny. Atmosfera stała się napięta. Matka uru patrzyła na niego wściekle, a on próbował jej wytłumaczyć, co czuje do dziewczyny i że nie odwoła ślubu. Jego ojciec był sprawie obojętny, chociaż nie ukrywał zdziwienie, gdy się dowiedział o narzeczonej syna.
Po kilku godzinach, Uru z An wracali z badań.
-Moi rodzice przyjechali, matka nie jest zadowolona, ale chce Cię poznać.- Powiedział Kouyou skupiając się na drodze.
-Świetnie...-Mruknęła An. Gitarzysta spojrzał na nią krótko z troską.
-Martwisz się stanem dziecka?- Zapytał znając prawdę.
-Nie tylko stanem, lekarz twierdzi, że nie donoszę, do końca ciąży, skoro zaczęło tak wcześnie kopać i to o wiele za mocno.- Westchnęła ruda, głaszcząc lekko brzuszek.
-Będzie dobrze, dziecko się urodzi zdrowe, czuje to.-Mówiąc to, zaparkował przed blokiem, a po chwili weszli do jego mieszkania. Jego rodzice już na nich czekali. Matka Kouyou obejrzała An, ale widząc brzuch, chwyciła się za serce.
-Masz zamiar zajmować się nie swoim dzieckiem?- Zapytała przestraszona.
-Akurat dziecko jest moje, ale zrobione z mojej własnej głupoty.- Szepnął mężczyzna, spoglądając na An.
-To ją zgwałciłeś?- Zapytał jego ojciec.
-Co?! JAKI GWAŁT?! – Wrzasnęła kobieta, teraz mężczyzną przypomniało się, że kobieta nie była uświadomiona, co wtedy się stało. An nagle się skuliła, sycząc licho. Reakcja kobiety sprawiła, że obrazy tamtej nocy zaczęły pokazywać jej się przed oczami. Ponownie poczuła tamten ból, a kiedy Kyu chciał położyć dłoń na jej ramieniu, odsunęła go od siebie. Gitarzysta wiedział co się dzieje i poprosił ojca, by wziął jego narzeczoną na balkon. Gdy już tam byli, dziewczyna zaczęła się uspokajać.
-An, lepiej już?- Zapytał mężczyzna patrząc na nią.
-Skąd pan wiedział, co się wtedy stało?- Zapytała dziewczyna.
-Kiedy Kyu wyjechał, spotkałem się z nim i wszystko mi powiedział, aż się zdziwiłem, że mu wybaczyłaś.- Dodał ojciec Kouyou cicho wzdychając.
-Czasami tego żałuje, ale nie chce go ranić. Kocham Kouyou i jestem z nim szczęśliwa, troszczy się o mnie i o dziecko, ale nie potrafię zapomnieć…
-Mój syn jest farciarzem, skoro poznał ciebie.- Przerwał jej mężczyzna.

***
Wszystko poszło zgodnie z planem. Cała ceremonia odbyła się bez zainteresowała mediów, ale gdy goście zaczęli się zbierać do domów, wielu dziennikarzy stało niedaleko lokalu.
-Cholera, chcą przeprowadzić wywiad z Kyu, a ten zalany.-Warknęła An, nie zadowolona, że prasa zaczęła się wtrącać.
-Ciesz się, że nie wpadli na sam ślub, bo było by pięknie.- Powiedziała Rin, wzdychając cicho.- Ruki też nawalony w trzy dupy.- Dodała.
-Tylko my trzy się trzymamy, chociaż An jako jedyna w ogóle nic nie wypiła z alkoholu.- Powiedziała Miyako siadając z dziewczynami.
-A jak ma się nasza świeżo zaręczona?- Zapytała An, patrząc ciekawsko na blondynkę.
-Akira mnie zaskoczył tymi zaręczynami, ale boje się, że jestem w ciąży.- Powiedziała cicho kobieta.
-To raczej dobrze.- Dodała Rin
-Tylko, że ja ledwo co urodziłam Yoshiiego.- Odpowiedziała Miyo, patrząc na nią.- A ty An, znasz już płeć?- Zapytała przenosząc wzrok na rudą.
-Znam, ale chce zrobić Kouyou niespodziankę…- Przerwała rozglądając się, czy  gdzieś w pobliżu nie ma Kouyou, ale wszyscy byli już na parkiecie.- Chłopiec.- Szepnęła, a w oczach Rin i Miyako zaświeciły iskierki.
-To świetnie.- Powiedziała Rin, a An na chwilę się uśmiechnęła, ale ponownie poczuła kopanie. Dziewczyny przyłożyła dłonie do jej brzucha.
-Ale silny.- Szepnęła Miyako.- To Yoshii tak nie kopał.- Dodała.
-To znaczy, że nie powinien tak mocno kopać?- Zapytała An.
-Nie chcę się martwić, ale tak.- Odpowiedziała Miyako…
Pół godziny później, przy stole została tylko An, męcząc się z kopiącym maleństwem w jej brzuszku.
-Skarbie, wszystko dobrze?- Zapytał Kouyou, An spojrzała na niego ze smutna miną.
-Mały kopie już od pół godziny i nie chce przestać.- Odpowiedziała An zaciskając zęby.
-Też chce potańczyć… Czekaj, co powiedziałaś? To chłopiec?- Kouyou otworzył szeroko oczy, patrząc na nią.
-Nie ważne.- Warknęła An spoglądając na niego ostro.
-Okey, nie moja sprawa.- Po tych słowach pan młody się wycofał i pobiegł do reszty zespołu.-Będę miał syna!- Krzyknął, na co An się lekko załamała, gdy wzrok wszystkich gości na sali, skupił się na niej.
   -Stój.-Powiedział Aoi, zamykając Kaia w męskiej toalecie, po czym zamknął owe drzwi na klucz. Tanabe uważnie przyjrzał się gitarzyście, szybko domyślając się, o co mu chodzi.
-Um… Yuu, może lepiej nie tutaj.-Szepnął.
-Spokojnie, większość jest zalana w trzy dupy, Kouyou jedynie za dużo nie wypił, ze względu na An.- Szepnął Yuu, po czym wargami zaczął muskać jego szyję i zabrał się za rozpinanie jego koszuli. Kai w końcu się temu oddał z cichym pomrukiem. Aoi drapieżnie wpił się w jego wargi, wpychając go do kabiny. Gdy po chwili oboje byli już nadzy, gitarzysta kucnął przed perkusistą z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Yuu…- Jęknął Tanabe, czując jak starszy, bierze jego przyrodzenie do ust. Z chwili na chwilę podniecenie Kaia wzrastało, co u Yuu wywołało chichy pomruk zadowolenia przyśpieszając ruchy głową. Z ust perkusisty wydobył się głośny jęk i położył dłoń na głowie gitarzysty i zaczął bawić się jego włosami. Jęcząc coraz to przeciągle, czuł, że zaraz dojdzie.
-Yuu.- Wyjęczał młodszy, na co gitarzysta skierował na niego wzrok i zwolnił tępo. Po chwili wprost do jego ust, napłynęło nasienie Kaia, które przełknął i wypuszczając go z ust, podniósł się.
-Jesteś gotowy?- Zapytał starszy, patrząc partnerowi w oczy. Tanabe w odpowiedzi kiwnął głową i się odwrócił tyłem do niego. Wiedząc, co ten zamierza, westchnął błagalnie.
-Spokojnie.- Szepnął Aoi i zbliżając się do niego coraz to bardziej, wszedł w niego, a w odpowiedzi usłyszał głośny krzyk. Z początku ów krzyki były wywołane bólem, ale po krótkim czasie, gdy Yuu również pieścił dłonią jego męskość, stały się one oznakami podniecenia. Po wielu staraniach, Yuu czuł, że jego przyjemność zaraz się skończy i pewnie już nigdy więcej nie wróci. W końcu zatriumfował i doszedł w nim z głośnym jękiem. Szybko wyszedł z perkusisty i zaczął się ubierać, jak gdyby nigdy nic.
-Świetnie było.-Rzucił starszy i tak po prostu wyszedł z toalety, a Tanabe widząc jego wyjście, posmutniał lekko.
  Aoi wychodząc napotkał pana młodego.
-Co tak długo tą łazienkę zajmowałeś? Hym?- Zapytał Kouyou zauważając Kaia.- Ranisz go.-Rzucił krótko patrząc na starszego.
-A  ty ranisz An.- Warknął Shiroyama, odchodząc od niego.
-Kai… Co on Ci zrobił?- Zapytał Uru, wchodząc do toalety.
-Na pewno nie to co ty, dobre pół roku temu, najgorsze, że ja go nadal kocham.-Wyżalił się Tanabe i wyszedł z toalety. Kouyou wrócił do An i ją przytulił.
-Yuu znowu z Tanabe?- Zapytała kobieta, patrząc na swojego już męża.
-Nie, tylko jedno w głowie tej starszej mendy.- Odpowiedział śliczny. I ucałował jej czoło, po czym spojrzeli na wypustoszałą salę.- No nic. Każe kierowcy tyłki tych trzech pijaków zawieść do domów i samy się zbieramy.-Powiedział, puszczając ją niechętnie.
-Dobrze.- Odpowiedziała i z uśmiechem patrzyła, jak Ruki, Reita i Yuu, śpiewnym krokiem wychodzą z lokalu. Na sam widok, aż się zaśmiała.