UWAGA!

-Już mówię, to opowiadanie to fikcja.
-W Opowiadaniu pojawią elementy Hentai

Tak, tak było i chętnie kiedyś wrócę do tych opowiadań w nowej odsłonie, jednak na razie zapraszam na https://alternative-story-tg.blogspot.com/ tam więcej się dzieje, niż tutaj.

niedziela, 15 grudnia 2013

Część 2: Na podsłuchu.

Witam. Nie, nic nie mam na swoją obronę. Może jedynie próbne matury i totalnego lenia? Tak wiem, nie liczy się >.>
No ale dzisiaj święto więc marudzić nie będę (święto, bo notkę dodaje)
Miłego czytania:

Część 2: Na podsłuchu.

  Następnego dnia San chodziła z głową w chmurach. Wyobrażała sobie co będzie na tej randce z Kyu.
Czekała tylko do końca swojej dniówki. Ale miała dziwne wrażanie, że ktoś ciągle ją obserwuje i zaczęła się bać najgorszego.
Ale miała nadzieję, że tym razem ten koszmar nie wróci, a z Kouyou jej się uda i  końcu od dwóch lat będzie szczęśliwa…
W dodatku z kimś, a nie sama, udając tylko szczęśliwą.
Serce zabiło jej mocniej, kiedy przez szybę sklepu zobaczyła znajomego mężczyznę.
No właśnie, znała go i dobrze wiedziała co jego dłuższa obecność w jej otoczeniu może oznaczać, a stał tam już z pół godziny.
-Nie…- Szepnęła sama do siebie.
Szybko się otrząsnęła i wróciła do pracy. Miała jednak nadzieje, że to nie ta osoba, albo, że to głupi zbieg okoliczności.
Nie wiedziała, czy ma dzwonić do Kin, czy cokolwiek robić, dlatego po prostu wróciła do swoich czynności, skupiając się na pracy.

  Kin akurat wracała już z pracy. W pewnym momencie myślała najpierw, że widzi idącą naprzeciw niej San, ale dziewczyna ani się nie zatrzymała, ani nie odpowiedziała na jej „Cześć”.
Zdziwiło ją to, ale po chwili domyśliła się o co chodzi.
Nie dawała znać o tym Sandrze, ponieważ nie chciała martwić przyjaciółki, a tym bardziej, kiedy jest w pracy.
Jednak nie dawało jej to spokoju. Nadal się dziwiła, jakim cudem ta zołza dowiedziała się o tym, gdzie obie przebywają.
Przecież nikt, poza ich rodzicami nie wiedział gdzie obecnie przebywają. Ale przecież musiał być jakiś przeciek w informacjach bo nikomu ze znajomych nie mówiły, gdzie wyjeżdżały.

   Po powrocie do domu poprzez Internet, zaczęła pytać, kto mógł wiedzieć o ich miejscu zamieszkania.
Ale echo… ZERO! Większość nawet nie wiedziała, że wyjechały, ale mogli też ukrywać prawdę.
Zresztą, Marta mogła też sama je znaleźć, przecież wielce ma tyle znajomości.
Kin zdziwił fakt, że na liście lokatorów widniało nazwisko tej małpy. Ale nadal zostawało pytanie- JAK?
  Przemyślenia przerwało jej pukanie do drzwi.
Wstała, a otwierając drzwi zobaczyła Rukiego.
-Cześć.- Powiedział patrząc na nią.- Coś się stało?- Zapytał, widząc, że szatynkę coś niepokoi.
-Nic,  tylko chyba ta dziewczyna nas znalazła.
-To z tego co wiem, to nie dobrze.
-I to bardzo nie dobrze.- Odpowiedziała, a do mieszkania weszła San.
-O, a ty znowu tutaj?- Zapytała brunetka, widząc wokalistę.
-Coś Ci nie pasuje?
-Nie, widzę ten romans.- Sandra się zaśmiała i poszła do swojego pokoju.
Nie chciała mówić swojej przyjaciółce o tym, kogo widziała, a patrząc na zegar, wiedziała, że musi się już szykować na wyjście z Kouyou…

  Marta siedziała już w swoim mieszkaniu, oglądając na laptopie obrazy z kamer, umieszczonych w mieszkaniu dziewczyn.
Dokładnie przyglądała się Sandrze, głównie zwracając swoją uwagę na to co ubierze i jak będzie wyglądać na swojej „randce” z gitarzystą GazettE.
Widząc wybrane wcześniej ubranie, reszta to była już łatwizna. Wiedziała, że jej plan się uda…

   Kinga nic nie mówiła Sandrze o tym, kogo widziała. Bała się jej reakcji, po tym wszystkim co Marta jej zrobiła.
Sandra też nic nie mówiła Kin, mając nadzieje, że to tylko przypadek. Nadal coś jej podpowiadało, że powinna sobie odpuścić to wyjście z Uruhą, ale chciała być w końcu szczęśliwa i żyć normalnie, a nie ukrywać się i bać, że Marta znowu coś jej zrobi.
Na spokojnie się zebrała i poszła do łazienki, nie wiedząc, że i tak znajdowała się kamera.
  Marta widziała wszystko co San robiła, największy szczegół znała z taką łatwością, widząc ją i słysząc.
Słyszała też rozmowę Kingi z Takanorim, ale nawet się nie zmartwiła faktem, że szatynka zaczyna coś podejrzewać.
Bardzo dobrze wiedziała gdzie ma iść, a jej pewność siebie zasłaniała jej jasne myślenie. Była gotowa wtedy, kiedy An i tylko czekała na wyjście.
  Sandra czekała już tylko na Kouyou. Nagle po ich mieszkaniu rozeszło się pukanie do drzwi, a wiedząc, że Kinga siedzi z Takanorim w swoim pokoju, domyśliła się, że to pewnie Kouyou.
Otworzyła drzwi, uśmiechając się lekko.
-Pięknie wyglądasz.- Powiedział gitarzysta, lekko muskając swoimi wargami jej policzek.- Idziemy?
-Pewnie.- Odpowiedziała, chwytając za swoją torebkę.- Kin, ja wychodzę!- Zawołała i wyszli z mieszania…

   Kinga siedziała w swoim pokoju, przeszukując Internet. Ruki natomiast siedział cicho obok niej.
- Kin, nie denerwuj się tak.- Odezwał się po długiej chwili ciszy, widząc minę dziewczyny.
-Słuchaj… Jeżeli serio to ta dziewczyna, to San wróci albo zapłakana, albo nieźle wkurzona… ZNOWU. A to nie jest miły widok, plus może wziąć się też za mnie.- Powiedziała z nutką zmartwienia w głosie.
-Wiesz, nie znam jej, ani sytuacji, nawet nie wiem co dokładnie zrobiła, ale uwierz mi, włosy jej powyrywam, jak cokolwiek zrobi San, a Kyu to wolałbym nie wiedzieć, co zrobi jak się dowie.- Powiedział dość poważnie, marszcząc brwi.
-Takanori, to nie jest normalna osoba. Ona jest chora psychicznie, do teraz nie wiem, czemu jeszcze w Psychiatryku nie wylądowała.- Powiedziała Kinga, zaciskając pięści.
-Dobra, spokojnie!!- Krzyknął Ruki, patrząc na nią.- Kyu chyba bardzo ją polubił i sądzę, że nie dałby jej skrzywdzić.- Dodał, ale już spokojnie.
-No dobra, ale żeby potem nie było, że nie mówiłam…

 San z Kouyou szli wolnym krokiem przez park. W końcu mieli jeszcze pełno czasu do filmu.
Sandra nadal zastanawiała się nad chłopakiem, którego widziała w pracy.
-San… Słuchasz mnie?- Zapytał Kou, widząc, że dziewczyna się zamyśliła.
-Tak, tak.- Odpowiedział szybko, zarazem skłamała, lekko się do niego uśmiechając.
-San, przecież widzę, że coś Cię męczy.
-Jest dobrze, nie musisz się martwić.- Ponownie skłamała, patrząc z bólem w oczach przed siebie. Chciała mu powiedzieć o wszystkim, ale powstał strach, że jej nie uwierzy i wyśmieje, bo przecież nikt normalny nie niszczy komuś życia… ZA NIC! Przecież Ona Marcie nic nie zrobiła, było całkiem na odwrót, w dodatku Marta już wiele razy ją zraniła.
Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że jest właśnie przez dziewczynę obserwowana, a każde jej słowo, bardzo dokładnie usłyszane.
Marta i jej znajomi obserwowali ją z każdej strony i potajemnie szli za nimi, tak, że Sandra nawet ich nie zauważyła, za to Marta tylko czekała, aż brunetka odejdzie na chwilę od gitarzysty.
Tak, dokładnie. Zostało jej tylko czekać i już myślała, że to niemożliwe, by brunetka od nie odeszła chociaż na chwilę.
Spacer po parku strasznie ją nudził, bo pomiędzy tą parką nic się nie działo. Sklinała pod nosem, widząc, że jeszcze nie skręcili w stronę centrum. Ale gdy w końcu udali się do kina, z radości prawie się ujawniła.
Brunetka zaczęła coś podejrzewać, ale ie martwiła się tym, ponieważ nie chciała psuć sobie tego spotkania. Niestety, ale w pewnym momencie pęcherz jej o sobie przypomniał.
-Wybacz mi na chwilkę.- Powiedziała do Kouyou i udała się do damskiej toalety.
Marta poszła za nią, tak szybko zdjęła perukę i po kilku minutach wyszła jeszcze przed Sandrą.
-Już jestem.- Powiedziała, uśmiechając się do niego.
-No to dobrze, możemy już iść.- Odpowiedział, nic nie zauważając, myślał, że to jest Sandra, bo nawet głos miała taki sam.
  Sandra nie widziała, jak Marta wchodziła i wychodziła z toalety, więc myślała, że wszystko jest ok. Na spokojnie wyszła i udała się w miejsce, gdzie gitarzysta miał na nią czekać.
-Jak mogłam się tak nabrać.- Szepnęła sama do siebie, a łzy napłynęły jej do oczy, gdy zauważyła Kouyou idącego z uderzająco podobną do niej dziewczyną na salę. Natychmiast wybiegła z budynku i już powoli zaczęła iść w stronę swojego domu.
Odpaliła papierosa i szła, powstrzymując łzy. Myślała głównie nad tym, jak ta flądra ją znalazła. Przecież nikt oprócz ich rodzinnie wiedział, gdzie wyleciały i gdzie mieszkają.
Akurat w połowie drogi zaczął padać deszcz, a to sprawiło, że Sandra zaczęła kląć pod nosem.
Nie dość, że ta menda ją znalazła i znowu niszczy jej życie, to jeszcze wróciła do domu cała przemoknięta.
-Już jesteś?- Zapytała Kinga, gdy brunetka weszła do mieszkania.
-Daj mi spokój.- Burknęła i weszła do łazienki…