A witam, witam xD Jak tam u was nowy rok się zaczął? Tak wiem, obiecywałam sobie, że tą notkę dodam jeszcze wczoraj, tak na zakończenie zeszłego już roku, ale tak mi się nie chciało >.>
Mam nadzieje, że na rozpoczęcie kolejnego roku współpracy notka wam się spodoba.
Miłego czytania:
Część 3: Nikczemny plan wykryty!
Po pół godziny San wyszła z łazienki. Już przebrana udała się do kuchni, robiąc sobie herbatę.
-San, co się stało?- Zapytała Kinga, patrząc ze zmartwieniem na przyjaciółkę.
-Marta się stała, trzeba przeszukać mieszkanie.- Odpowiedziała całkiem poważnie.
-Niech tylko jędze dorwę.
-Kin… Nie warto, wole się wycofać.
-I chcesz tak całe życie przed nią uciekać? W dodatku funkcjonować w ten sposób? Trzeba się jej w końcu raz na zawsze pozbyć!- Wykrzyczała szatynka, patrząc na nią.
-Jak się jej pozbędziesz? Ona już nawet wygląda jak ja! Każdego oszuka, że to Ja nie Ona, nawet Kouyou dał się nabrać… Chociaż On mnie słabo zna.- Powiedziała, upijając łyk herbaty. Westchnęła cicho i wraz z kubkiem udała się do swojego pokoju.
Usiadła na łóżku i wzięła się za czytanie książki. Jednak nie potrafiła się na niczym skupić. Non stop powstrzymywała płacz, chociaż już kilka łez spłynęło jej po policzkach.
Kin siedziała w salonie i oglądała telewizję. Sandra już od dwóch godzin siedziała zamknięta w pokoju i nie wychodziła, a nawet nie było jej słychać.
Ani płaczu, ani żadnego ruchu, pewnie zasnęła, zmęczona tą sytuacją. Nie wiedziała, że się myli, ale skąd miała wiedzieć. Wolała jednak nie wchodzić do pokoju przyjaciółki, ponieważ w takim stanie była strasznie drażliwa i nawet czyjś oddech mógł jej przeszkadzać.
Nagle dziewczyna usłyszała jak do mieszkania naprzeciwko ktoś wchodzi. Była pewna, że to Kouyou, więc szybko wstała i z rozpędem podbiegła do drzwi, otwierając je od razu. Wyszła jak najszybciej z mieszkania i chwyciła go za rękę, zanim wszedł do środka.
-Gdzie San.- Zapytała, zanim zdążył jakkolwiek zareagować.
-No musiała iść jeszcze coś załatwić.- Odpowiedział zdezorientowany gitarzysta, niczego się nie domyślając. Wyrwał rękę z uścisku kobiety, patrząc na nią.
-Błąd!- Krzyknęła szatynka i ponownie chwytając go za rękę, wciągnęła go siłą do ich mieszkania..- Od prawie trzech godzin siedzi w swoim pokoju i nie daje oznak życia.
-Jak to? Przecież dosłownie chwilę temu się z nią żegnałem.
-San Ci przecież nie mówiła, by Cię nie martwić, no jasne.- Kinga właśnie zorientowała się, że Uruha naprawdę o niczym nie wiedział.- I ja chyba już wiem o co dokładnie chodzi.- Dodała, wpuszczając go do pokoju przyjaciółki.
Ku ich zdziwieniu Sandra siedziała nieruchomo na swoim łóżku i patrzyła przed siebie. W ogóle nie zareagowała, że ktoś wszedł.
-O nie, znowu? Naprawdę?- Szepnęła Kim pod nosem, patrząc na nią. Kouyou dokładnie przyjrzał się brunetce i zauważył na jej policzkach ślady łez.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi?- Zapytał, unosząc lekko jedną z brwi, spoglądając kątem oka na szatynkę. Oczywiście nic nie rozumiał.
-Pewniej dziewczynie bardzo zależy na tym, by zrujnować życie Sandry już do końca. Udało jej się zrobić z siebie identycznego Klona San…
-Dalej nic nie rozumiem.
-O to, że dałeś się nabrać na podmiankę. W dodatku pomogłeś w wykończeniu San! Gdy na chwilę od Ciebie odeszła, to wkroczyła za dziunia, która myśli, że może wszystko.- Na ostatnie słowa przyjaciółki San w końcu zareagowała, ale jedynie wybuchła płaczem, chowając twarz w kolanach.
-No pięknie.- Mruknęła Kin i spojrzała z politowaniem na gitarzystę.- No to ja zostawię was samych.- Po tych słowach odwróciła się i jedynie wyszła z pokoju.
Kouyou nie wierząc w słowa Kingi, ani w całą to sytuację, ponieważ dla niego to było chore, cicho westchnął i usiadł obok Sandry.
-San… Przepraszam, nie wiedziałem.- Po tych słowach niepewnie ją przytulił. Dziewczyna automatycznie się w niego wtuliła i o dziwno zaczęła się uspokajać. To i jego trochę uspokoiło, więc przytulił ją mocniej.
-Ci… Już dobrze, następnym razem nie dam Cię skrzywdzić, nawet nie opuszczę Cię na krok.
-Obie…cujesz?
-Obiecuje…
Kinga ponownie zasiadła w salonie, ale jej uwagę przykuła czarna kropka na ścianie, której nigdy wcześniej w tym miejscu nie widziała. Niewiele się namyślając wstała, udając się do drzwi. Wyszła i zapukała do drzwi sąsiadów, które otworzył jej Takanori.
-Co się…- Przerwało mu nagłe wejście dziewczyny do środka. Od razu widać było jej zdenerwowanie i to straszne. Zaczęła się rozglądać po ich mieszkaniu, niczego nie wyjaśniając. Takanori patrzył na nią jak na szurniętą, zastanawiając się, czy powinien pytać o cokolwiek. No ale skoro to działo się w ich mieszkaniu, to musiał.
-Kin, powiesz mi co ty wyprawiasz?
-U nas w mieszkaniu są kamery i podsłuch!- Krzyknęła szatynka. Na te słowa wokalista bez sekundy namysłu wyjął z kieszeni telefon.
-Musisz zadzwonić na policję, Ona już przegięła.
-Wiem, ale żeby policja coś jej zrobiła? Serio?
-Kin, zrozum, ona was prześladuje.- Takanori nerwowymi ruchami wybrał jakiś numer.
-Masz i bez żadnego ale.- Powiedział, podając jej telefon, zarazem rozglądając się, czy u nich też nie wystąpiła takowa sytuacja.
Po chwili Kin weszła do pokoju przyjaciółki, która siedziała wtulona w gitarzystę. Ucieszył ją ten widok, ale też i fakt, że dziewczyna przestała płakać, ale nie zapomniała po co przyszła. Podeszła bliżej, kładąc delikatnie dłoń na ramieniu gitarzysty. Ten oczywiście był zamyślony, więc jego jedyna reakcja na dotyk szatynki był lekki podskok w górę.
-Kouyou, to nie prośba, ale weź San do was, dobrze? Tutaj zaraz nie będzie miło i może tego nie wytrzymać.- Na te słowa gitarzysta jedynie kiwną głową biorąc Sandrę na ręce i po chwili wyszedł wraz z nią.
Po kilku następnych chwilach policja była już na miejscu i zaczęła dokładnie przeszukiwać mieszkanie dziewczyn, a kiedy szatynka dowiedziała się o kamerze i podsłuchu nawet w łazience, nieźle się wściekła…
Marta siedziała u siebie, ponownie przeglądając obraz z kamer. Wściekła się, widząc i słysząc jak Kouyou o wszystkim się dowiedział i zaczął przepraszać Sandrę. Patrząc na ten ohydnie słodki obrazek, zacisnęła pięści, ale oglądała dalej, niczego nieświadoma.
Całkiem nieciekawie zrobiło się, gdy zauważyła policję w ich mieszkaniu, która szukała kamer. Po chwili obrazy z nich zaczęły znikać.
-CO ZA SZMATA!!!!- Wykrzyczała wściekła, zaciskając ponownie pięści.
Zaczęła się bać, że ją znajdą, a przecież była tak blisko nich. Wiedziała, że musi uciec.
Od razu zaczęła dzwonić po swoich znajomych, u których znalazła nocleg na kilka dni. Spakowanie się zajęło jej trochę czasu, ale i tak musiała czekać do bardzo późnych godzin nocnych, gdy policja zniknie z jej otoczenia.
San w końcu zasnęła. Kou wstał tak, by jej nie obudzić. Poszedł do salonu, gdzie siedziała reszta wraz z Kingą.
-I co?- Zapytał, podchodząc do nich. Również zestresowany chwycił w dłoń jakąś malutką figurkę z półki i zaczął ją obracać w swojej dłoni.
-Całe mieszkanie było naszpikowane kamerami i podsłuchami, nawet łazienka. Do godziny 12-tej nie możemy tam wejść.- Powiedziała Kinga, siadając obok wokalisty.- Na szczęście wzięłam ze sobą nasze rzeczy na jutro, tylko czy…
-Oczywiście, że możecie u nas zostać.- Odpowiedział Yuu
-Ej!
-Oj Kyu… Nie bulwersuj się tak. Kin i tak śpi ze mną.- Dodał Ruki przytulając szatynkę.
Po kolejnych minutach rozmyślań rozeszli się do swoich pokoi.
Uruha usiadł delikatnie przy Sandrze. Pogłaskał jej policzek, zastanawiając się, jak mógł się nie zorientować, że coś jest nie tak, przecież pewnie była jakaś różnica, ale nie wiedział, że może się tak spać. Nigdy w życiu nie znalazł się w takiej sytuacji.
Nawet nie chciał myśleć ile rzeczy, które dziewczyna po kinie mu opowiedziała to jej słodkie kłamstwa, by namieszać mu w głowie. Domyślił się sam, od którego momentu tego spotkania, wszystko co usłyszał było kłamstwem. Ale mimo wszystko było mu żal Sandry.
W pewnym momencie brunetka otworzyła oczy i spojrzała na niego.
-Już nie śpisz?- Zapytał z troską w głosie i lekko ją przytulił.
-Nie umiem… Teraz ona cały czas mi się śni.
-Spokojnie, pozbędziemy jej się.
-Uwierz, że nie się nie da.
-Oj da, już nawet mam plan.
-Jaki?
-Oj bardzo paskudny dla mnie.- Uśmiechnął się złowieszczo.
Policja dopiero co odjechała spod bloku. Na szczęście jeszcze nie zlokalizowali, dokąd szedł obraz z kamer, a Marta laptop zostawiła w mieszkaniu w razie czego. Musiała teraz strasznie uważać z każdym krokiem jej planu, a cała ta sytuacja spowodowała, że również musiała go zmienić. Nie miała wyjścia, ponieważ przez najbliższy czas musiała działać z daleka.
Wyszła z bloku z walizką i akurat podjechała do niej taksówka, po która wcześniej zadzwoniła i do której wsiadła.
Nie wiedziała jednak, że była przez kogoś obserwowana.
Gitarzysta zauważył, z którego mieszkania wyszła i wcześniej poprosił Kai’a by pojechał za nią.
Oczywiście Marta o tym nie wiedziała, także była całkowicie spokojna. Bo przecież dla niej to były „tępe matoły”, które nigdy nie mogły by same ją złapać. Nawet nie zauważyła, że ktoś jedzie za nią specjalnie, zarazem obserwując ją.
Tanabe klną pod nosem, analizując w głowie całe zajście. Dla niego takie zachowanie również było chore. Ciekawiło go, czemu ta dziewczyna jeszcze nie wylądowała w psychiatryku.
Znajomy Marty, u którego miała zostać na jakiś czas mieszkał na drugim końcu miasta, więc droga była długa i Tanabe bał się, że ją zgubi. Ale na szczęście tak się nie stało.
Bardzo uważnie patrzył, gdzie jedzie taksówka i jechał w sposób przez nich niezauważony, ale jednak ciągle za samochodem, w którym siedziała Marta.
Gdy już dojechali na miejsce zaparkował niedaleko i gdy dziewczyna zniknęła z jego pola widzenia, wysiadł z samochodu. Dobrze zapamiętał do którego bloku weszła i podszedł do niego. Przyjrzał się adresowi, przy którym się znalazł. Spisał go i pojechał do chłopaków…
Mam nadzieję, że tej małpie ostro się oberwie.
OdpowiedzUsuńPsychiatryk na taką to za mało.
Oby pomiędzy San i Kyu się ułożyło, a ta jędza nie doczepiła się do innych
Eh. Za krótkie. Chcem więcej~!
OdpowiedzUsuńCzemu Yuu jest sam? ;(
Kiedy będzię kolejny rozdział?
Taaak, tyle pytań nabraz. XD