No przepraszam, że notka spóźniona, ale najpierw byłam na konwencie w Wrocławiu, a potem... No cóż... Nie czułam tego czegoś do dodania notki xD
Miłego czytania:
Część 1: Nowe znajomości.
Dziewczyny patrzyły na swoich sąsiadów, jak na głupków, ale było wiadomo, że mogli przez przypadek tam postawić ten karton, znaczy Kinga tak myślała.
-Em, przepraszam, ale byłaby możliwość, abyście panowie odtarasowali nam drzwi do mieszkania?- Zapytała Sandra patrząc na nich.
Jeden z mężczyzn spojrzał na pudło postawione przed drzwiami.
-Przepraszamy bardzo.- Powiedział jeden z brunetów, spoglądając na swojego kolegę.
Oboje przenieśli pudło, umożliwiając dziewczynom dojście do ich mieszkania.
-Miło wiedzieć, że mamy takie piękne sąsiadki.- Powiedział jeden z nich.
-Kyu…- Skarał go drugi brunet. San skupiła się na chwilę ich obecnością.
-Ja was skądś znam…-Powiedziała, odwracając się do nich.
-Ups.- Odpowiedział blondyn.
-Spokojnie, nie rzucimy się na was, jesteśmy normalne.- Powiedziała, wchodząc za Kin do mieszkania.
-Czy ja dobrze widzę i słyszę? Gazetto? Naprzeciw nas?
-Oj Kin, daj spokój.- Machnęła San, idąc do salonu.
-No ale… Ty nie widzisz tego?
-Widzę, ale no ja Cię proszę? Oni? Zainteresowani kimś takim ja my? No ja wątpię.
-No fakt, masz rację.- Kin cicho westchnęła, idąc do kuchni….
Po jakiś dwóch godzinach rozległ się pukanie do drzwi.
-San, otwórz!- Zawołała Kinga ze swojego pokoju. Brunetka cicho westchnęła, wstając z kanapy, na której przed chwilą leżała z laptopem. Urządzenie położyła na stoliku i poszła do drzwi.
Otwierając je, ze zdziwienia zdjęła okulary.
-Em, cześć…-Powiedziała, patrząc na gości.
-Cześć, pomyśleliśmy, że może się bliżej poznamy, skoro mieszkamy naprzeciw siebie.- Powiedział blondyn, uśmiechając się. Sandra jedynie cicho westchnęła, wpuszczając ich do środka.
-Kto przyszedł?- Zapytała Kinga, nadal siedząc w swoim pokoju.
-Masz szczęście, że posprzątałaś swoje ubrania z mieszkania, ponieważ mamy gości z naprzeciwka.- Zaśmiała się, widząc jak przyjaciółka wybiega z pokoju.
-Cześć.- Powiedziała Kin, uśmiechając się do nich.
Pół godziny później atmosfera się rozluźniła, ale nie obyło się od wścibskiej ciekawości Kouyou, co do zawartości laptopa brunetki.
-Teraz mnie noga przez Ciebie boli!- Zawołał w stronę dziewczyny, która na chwilę zniknęła w pokoju, by tam chować swojego laptopa. Gdy tylko wyszła z pomieszczenia, gitarzysta schował się za Yuu.
-Mówiłam, żeby nie tykać, ty nie dobry, ty.- Powiedziała, a wszyscy nagle zaczęli się śmiać.
-Lepiej nie mów do niego jak do dziecka.- Powiedział Takanori, nadal się śmiejąc.
-Niby dlaczego?
-A dlatego.- Powiedział Kyu, rzucając się na nią…
Akurat przed mieszkaniem dziewczyn stanęła Marta. Słysząc śmiechy i rozpoznając głosy osób przebywających w mieszkaniu, uśmiechnęła się wrednie pod nosem. Już w głowie ułożyła swój plan… Podły plan.
Wiedziała już gdzie obie dziewczyny mieszkają, oraz z kim się zaczęły zadawać. A dzięki ich znajomym, plan dziewczyny był bardzo łatwy do zrealizowania, a dzięki wiedzy, gdzie dziewczyny pracują, mogła je łatwo mieć na oku.
Wróciła do swojego mieszkania. Cały plan dokładnie rozpisała w najszczególniejszych drobnostkach, wiedząc, czego może się spodziewać po Sandrze.
Każdy punkt tego planu był dobrze dopracowany, wystarczyło tylko wcielić go w życie…
Sandra właśnie wyszła z kuchni i usiadła obok wystraszonego Kouyou. Na widok jego miny i zachowania, cicho się zaśmiała.
-Oj, nie bój się jej, jest taka słodka.- Zaśmiał się Yuu, czochrając włosy dziewczyny.
-Słodka?! To coś może być słodkie?- Zapytał Kyu, udając, że patrzy na nią z przerażeniem.
-Oj, dopóki nie ubierze swoich ukochanych soczewek to jest niegroźna.- Powiedziała Kin, śmiejąc się, ale widząc minę przyjaciółki spoważniała?
-Jakich soczewek?- Zapytał starszy gitarzysta, patrząc na nie.
-A nie ważne, nic takiego.- Zaśmiała się San.
-Oj, no pokaż.- Powiedział Takanori.
-Nie.
-Prosimyyyy…
-NIE!- Krzyknęła An, odsuwając się od nich. Niestety, ale za sprzeciwy spotkała ją kolejna kara w postaci łaskotek.
Akurat po chwili leżała już pod stołem, modląc się i chowając przed nimi.
-Teraz, to ja się was boję.- Krzyknęła patrząc na trójkę mężczyzn z przerażeniem.
Takanori zaśmiał się patrząc na nią, ale Kouyou nie dał za wygraną i zaraz też znalazł się pod stołem, ponownie ją łaskocząc.
Na szczęście brunetka szybko wyturlała się, uciekając przed nim.
-Błagam, przestań!- Krzyknęła, widząc jak mężczyzna zmierza w jej stronę, ale Kyu podczas podnoszenia się, uderzył głową o stół.
-Ał!
-Ha! Kara za męczenie mnie!
-Jasne!
-To kara za to, że mnie łaskotałeś.- Powiedziała Sandra wstając, ale od razu z piskiem zaczęła biegać po mieszkaniu, uciekając przed nim.
-Chodź tu, a ty jej już nie tkniesz.- Powiedział Aoi, wciągając dziewczynę na swoje kolana, gdy ta przebiegała przed nim.
-Jaaaasne.- W odpowiedzi San pokazała Ślicznemu język.
Takanori spojrzał na zegarek, lekko się krzywiąc.
-Chłopaki, czas się zbierać.
-Martwisz się o swojego psiaka?- Zapytał wrednie Yuu.
-Psa?- Zapytała Kin.- Wziąłeś Korona do waszego nowego mieszkania?
-Eee… A czemu by nie?- Zaśmiał się.- Nie stanowi chłopakom zagrożenia, więc mieszka z nami.- Uśmiechnął się.- A co? Chętna na spacer z nami??- Zapytał.
-Hymm… No nie wiem, nie wiem, chociaż… Czemu nie.0 Odwzajemniła uśmiech.
-Hej kochasiu… Nas poganiasz, a sam siedzisz.- Powiedział Yuu, czekając już z Kouyou przy drzwiach.
-No idę, idę- Powiedział wstając. Cmoknął Kin w policzek i po chwili w trójkę wyszli…
Rano, a raczej już po południu Kouyou w trakcie przerwy pobiegł do sklepu muzycznego, w którym pracowała San.
Od razu po wejściu ją zauważył i podszedł do niej od tyłu.
-Witaj.- Szepnął jej do ucha. Sandra podskoczyła lekko, odwracając się w jego stronę.
-Wariacie! Nie strasz mnie tak!.- Krzyknęła, ledwo łapiąc powietrze w płuca.- A tak w ogóle, to co ty tu robisz?
-Akurat mamy przerwę i tak sobie pomyślałem… A, że wpadnę.- Zaśmiał się głupkowato, patrząc na nią.
-Tak po prostu?- Uniosła brew, nie spuszczając z niego wzroku.- Wiesz, jakoś Ci nie wierzę.
-No dobra, nie tak całkiem bez powodu. Może jutro gdzieś razem pójdziemy? Do kina czy coś?- San ukrycie się zaśmiała, gdyż miała wrażenie, że Kyu zaczął się właśnie zachowywać jak zakochany małolat.
-Aaaaaa, wiedziałam! No wiesz…- Przeciągała wypowiedź, utrzymując gitarzystę w niepewności.- No cóż… Szczerze… to… Czemu by nie.- Zaśmiała się cicho patrząc jak gitarzysta spuszcza powietrze z płuc, oddychając z ulgą.
-To może jutro o 18-tej? Przyjdę po Ciebie, nawet daleko nie mam.- Zaśmiał się.
-Może być.- Uśmiechnęła się. Kyu cmoknął ją w policzek i wyszedł.
Na nieszczęście właśnie w tym czasie, w przebraniu obserwowała ją Marta.
Całą rozmowę słyszała i akurat wszystko dobrze jej się składało. Wiedziała, że właśnie w mieszkaniu dziewczyn jej przyjaciele montują kamery i podsłuchy, by miałam Sandrę zawsze na oku.
Po chwili wyszła ze sklepu i powolnym krokiem ruszyła do domu.. Oczywiście i jakżeby inaczej, bardzo zadowolona z siebie, bo wszystko jej się układało.
Tuz przy wejściu do swojego mieszkania spotkała swoich znajomych, których wpuściła do środka.
-Świetnie, z tego co wiem, jutro jest umówiona ze swoim Ślicznym.- Powiedziała, ściągając perukę.
-Ale skąd wiesz jak będzie ubrana itd.?
-Kamery Baranie! A znając tą pokrakę, już dzisiaj zacznie się szykować, więc to zbyt łatwe, a mam całą jej szafę, co do sztuki.- Uśmiechnęła się wrednie, wyciągając z barku wino wraz z kieliszkami.
-A jaki masz plan?- Zapytał jeden z nich, ale odpowiedział mu jedynie głośny, dziecinny śmiech.
-Nie pytaj o plan, bo ja już wiem co zrobię.- Nadal się śmiała, widząc w swoich myślach całą sytuację.- Zniszczę ją doszczętnie! A skoro tak bardzo chce swojego Urusia, to ja będę go miała, a On będzie myślał, że jest z Sandrą.- Usiadła na swoim fotelu z kieliszkiem wina.- Kto by pomyślał, że tak szybko da sobie znowu zniszczyć życie.
-Ale za co?
-JAK TO ZA CO?! Za Żywot!! Za to, że znalazła się w moim życiu i chciała być z moim ukochanym!
-Ale Ona wtedy nie wiedziała, że wy będziecie razem.
-I co z tego? Ale chciała…
Był już wieczór. Akurat Kinga i Takanori wraz z Koronem byli w parku.
Pogoda była bardzo miła dla takiego spaceru.
-Zmęczona jesteś, prawda?
-Wcale nie.
-Kin, widzę.- Powiedział, siadając z nią na ławce.
-Ale naprawdę.- Zaśmiała się, zajmując miejsce obok niego.- Po prostu się martwię.
-O co?- Zapytał unosząc brew.
-Chodzi o San, kiedyś poznała kogoś, kto niszczy jej życie na każdym kroku. A Od kiedy tu jesteśmy, ma spokój.
-To chyba dobrze, co nie?
--Za długo ta osoba nie daje o sobie znać, to mnie martwi.
-Oj, z tego co widzę to wpadła Kyu w do gustu i nie da jej tak prędko skrzywdzić komukolwiek.
-I właśnie o to chodzi, ale jeśli się nie mylę, to zobaczysz.
-Ale co?
-Niezłe zamieszanie w ich życiu…
Tak jakoś... za szybko się to dzieje. No, bo jeden dzień a oni już się do siebie kleją.
OdpowiedzUsuńO co chodzi tej całej Marcie? Zawistna suka i tyle.
Powinni ją podać na policję.