UWAGA!

-Już mówię, to opowiadanie to fikcja.
-W Opowiadaniu pojawią elementy Hentai

Tak, tak było i chętnie kiedyś wrócę do tych opowiadań w nowej odsłonie, jednak na razie zapraszam na https://alternative-story-tg.blogspot.com/ tam więcej się dzieje, niż tutaj.

piątek, 15 lutego 2013

Część XXVI: Komplikacje


Witam. Tak jak zaplanowałam dzisiaj nowa notka... Wiem, wiem, cieszycie się xD No dobra. Przyznaje się, że prawie cały tydzień ferii spędziłam nad tym opowiadaniem i mogę wam powiedzieć, że notek nie będzie 55, a 40 :P No i jak zauważycie, będą częste przeskoki w czasie, ale dowiecie się dlaczego.
Ale już wam nie marudzę i życzę miłego czytania:

Część XXVI: Komplikacje

Minęło kilka kolejnych miesięcy.
   -Kochanie, wiem, że jesteś na kacu, ale twój menadżer przyszedł.-Powiedziała Rin, budząc Takanoriego. Ją samą ta pobudka zdziwiła, bo przecież widzieli się dzień wcześniej na ich ślubie.
-On mi nie da spokoju.- Powiedział wściekły Takanori, wstając. Ubierając spodnie poszedł do salonu.- Słucham?- Mruknął siadając w fotelu.
-Ten teledysk… Nie nagrywamy go…
-CO?!- Wokalista aż podniósł swój ciężki zad z fotela.
-Zajęli nam wykonawców.- Odpowiedział spokojnie menadżer, ale zarazem nerwowo chodził w kółko po pokoju, jakby chciał wykopać fosę wokoło Takanoriego.
-Przecież nie zdążymy z singlem i płytą, jak będziemy czekać.
-Wiem Takanori. Lepiej będzie, jeśli przełożymy premiery, bo się nie wyrobimy.- Powiedział menadżer.
-No niech będzie i tak jutro ta rozprawa przeciwko Yune.- Powiedział wokalista, dodając do tego ciche westchnięcie.
-Mam nadzieje, że tym razem go przymkną w końcu i to na długo, bo mam dość patrzenia na Uruhę, który non stop skupić się nie może, bo ciągle się martwi…
-W końcu to jego żona i dziecko, musi się martwić.
-Wiem, ale nie aż tak.- Dodał menago i usiadł na kanapie.
-Spokojnie, na dużo dowodów i to wszystkich oskarżających Yune, więc nawet nie ma szans na zawiasy.- Powiedział dość spokojnie, lecz poważnie Takanori…
   Po niedługim czasie mężczyzna w końcu poszedł. Jednak Ruki już się rozbudził i nie widział sensu, by powrócić do swego łoża, więc poszedł do łazienki.
-Rin?- Zapukał, wiedząc, że kobieta tam jest.- RIN!- Tym razem krzyknął i właściwie, to walnął pięścią w drewniane drzwi, nie słysząc odpowiedzi.
Na szczęście drzwi były otwarte, więc zmartwiony wszedł szybko do środka. Kasia leżała nieprzytomna. Takanori próbował ją obudzić, ale bez skutecznie…
  Po niecałej godzinie chodził już w kółko przed salą, czekając na jakąkolwiek wieść od lekarza, co z jego żoną. Na tyle dobrze, że już dłużej czekać nie musiał.
Jeden z lekarzy wyszedł z Sali i podszedł do niego.
-Pan Matsumoto?- Zapytał mężczyzna odziany w biały fartuch,  wokalista jedynie kiwnął głową na tak.- Na szczęście pańska żona tylko zasłabła, więc jej i dziecku nic nie zagraża.
-Mogę do niej wejść?
-Pewnie, proszę bardzo.- Odpowiedział lekarz i wpuścił Rukiego na salę.
Rin już odzyskała przytomność i uśmiechnęła się na widok swojego męża.
-Jak się czujesz?- Zapytał, siadając obok niej.
-Dobrze, wybacz, że Cię wystraszyłam.
-Spokojnie, ważne, że wam nic się nie stało.- Powiedział Takanori lekko się uśmiechając.
-Zostawią mnie tu na kilka dni, poradzisz sobie?- Zapytała Rin.
-Tak, niczym się nie przejmuj.- Odpowiedział wokalista.
W tym momencie nastała cisza, która trwała dość długo. Kasia nie mogła uwierzyć, że mimo tego wszystkiego, On nadal przy niej był mimo tego, co działo się przed ślubem. Był przy niej i przy ich wspólnym dziecku.

***
  -Emily, wstawaj skarbie.- Powiedział Tanabe, budząc swoją dziewczynę. Nadal pamiętał minę Yuu, gdy dowiedział się, że dziewczyna, którą u niego spotkał, to naprawdę jego dziewczyna, a nie jakaś dziwka. Na samo wspomnienie prawie się śmiał i zarazem był z nią najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na perkusistę, a następnie na zegarek umieszczony drewnianym stoliku obok ich wielkiego łóżka.
-Tak, tak już wstaje, pewnie jesteś głodny.- Powiedziała długowłosa brunetka, wstając z łóżka.
-Właściwie, to śniadanie już czeka na Ciebie.- Zaśmiał się perkusista. Tak, to On za każdym razem gotował, chociaż zawsze słyszał, że nie musi, albo nie powinien, bo to ona jest kobietą i to ona powinna gotować i nie tylko.
Dziewczyna spokojnie wstała marudząc swoje pod nosem i razem udali się do kuchni. Mimo przygotowań, panował tam porządek. Na stole był już talerz z naleśnikami i sok.
-Ja niestety musze już iść, ale za to wrócę szybko.- Po tych słowach brunet lekko ją pocałował i po chwili wyszedł z mieszkania.

***

  Aneta już od dawna była na nogach i zajmowała się małym. Jak na pięciomiesięczne dziecko, rozwijał się bardzo szybko. Nie martwiła się tym, ale to Kouyou się cieszył najbardziej. Ją cieszył fakt, że mają spokój od jego matki, ale tego dnia miało się to zmienić.
Właśnie, gdy szykowała śniadanie dla śpiącego jeszcze Kouyou, zadzwonił dzwonek do drzwi. Ruda niczego się nie spodziewając otworzyła drzwi, w których stała jej teściowa z jakąś „poważną” kobietą.
-Takashima Aneta?- Zapytała obca kobieta, patrząca groźnie na An.
-Tak, to ja. W czym mogę pomóc?
-Jestem Miko Koroshi, pracownica opieki społecznej. Dostaliśmy sygnał od Pani Takashimy o złym traktowaniu jej wnuka. Mogę wejść?- Po usłyszeniu wypowiedzi kobiety, An stała i patrzyła na nią zszokowana. Nie sądziła, że jej teściowa wywinie jej taki numer.
-Tak pewnie, proszę.- Wpuściła kobiety do środka z uśmiechem od ucha do ucha.
Druha dopiero wstał i był w kuchni, więc słyszał, kto przyszedł. Yoshiro bawił się w salonie, gdzie był urządzony specjalny kącik zabaw dla niego w pomarańczowym kolorze, wyłożony dywanem.
Kobieta podeszła do malca i zaczęła mu się dokładnie przyglądać. Ona sama przykuła uwagę chłopca, który zaczął się jej dokładnie przyglądać, gdy zorientował się, że jest obserwowany przez nieznaną kobietę, gdy gryzł swój gryzak, zaczął pełznąć w jej kierunku, gaworząc z niezadowoleniem.
-Nie lubi, gdy ktoś tak go obserwuje.- Powiedział Kouyou, podchodząc do niego.
-To jak się nim zajmujecie?
-Normalnie jak każdym dzieckiem. Bawimy się z nim, zamiast tak stać i patrzeć na niego.- Odpowiedział i wziął Yoshiro na ręce, który chwytając swoimi rączkami jego włosy, zaczął bawić się nimi.
-A mogę zobaczyć jego pokój?
-Pewnie, proszę za mną.- Odpowiedziała szybko ruda, biorąc synka od męża i poszła z kobietą na górę. Tam zastała porządek, jak na pokój żywiołowego dziecka. Przed wejściem kobieta została zmuszona do zdjęcia swoich 20-to centymetrowych szpilek, ale po wejściu do pokoju nie dziwiła się już dlaczego.
Stanęła na bardzo miękkim dywanie w kolorze jasno-niebieskim. Ściany były pomalowane w ten sam kolor, a pod sufitem widniał papierowy pasek w misie. Światło wpadające przez wysoko ustawione okno rozjaśniało cały pokój. Akurat przez porywisty wiatr na dworze było zamknięte, a na parapecie widniały pluszowe misie, a kołyska z błękitnym baldachimem ustawiona była w roku pokoju obok okna, a obok niej duży miś, do którego Yoshiro od razu zaczął wyciągać rączki.
An bez niczego posadziła go na dywanie, a on udał się do swojego ulubionego misia. Fakt, gdyby Ruda chociaż chwilę go przytrzymała, zaczął by się płacz, a dziecko zaczęło by się wyrywać jej z rąk, a wolała tego w tym wypadku uniknąć.
Kobieta rozglądała się po pomieszczeniu, patrząc kolejno na przewijak stojący w drugim końcu pokoju, z dala od okna, potem na kącik z zabawkami. Większość z nich była pluszowa, ale nie przyjrzała się dokładnie, bo rozproszył ją płacz dziecka.
Mały siedział, tuląc swojego ulubionego miśka, a jedną z rączek wyciągał do mamy. An automatycznie wzięła go na ręce i spojrzała na kobietę.
-Jest śpiący, jakby Pani mogła…
-Nie, muszę zobaczyć, jak obchodzi się Pani z dzieckiem.- Przerwała jej z wredną nutką w głosie i usiadła w bujanym fotelu…
  -Mamo, co ty wyprawiasz?- Zapytał Kyu przybierając na twarz wściekłą minę.
-Uważam, że nie umiecie zająć się dzieckiem, a znam ludzi, którzy dobrze się nim zajmą i co zrobiliście z moją kuchnią?
-Postawiliśmy pół ściankę, by obserwować małego, gdy bawi się w salonie, bo nie chcemy by przebywał w kuchni.- Odpowiedział Kyu, patrząc na nią groźnie, ale długą ciszę przerwał głos obcej kobiety.
-Widzę, że mały ma tu wspaniałe warunki, więc nie mam przeciwwskazań. Dzięki Pani straciłam tylko czas, dla bardziej potrzebujących, do widzenia!- Obrażona kobieta wyszła z domu, a matka gitarzysty za nią.
-Tym razem przegięła.- Powiedziała An siadając w fotelu.
-Wiem i samego mnie to zdziwiło, ciekawe skąd miała dowody, że coś tu jest nie tak?
-Pewnie pozmyślała jak zawsze, szkoda, że nie słyszałam co mówiła, bo wiem, że od dawna sugerowała, że nie poradzę sobie z dzieckiem.
-Czekaj, skądś znam tą kobietę… Tak! To była jej koleżanka!- Przerwał jej Kouyou.- No to mamy kłopoty.- Dodał.
-Nawet jeżeli nie ma się czego uczepić, to będzie nas nachodzić.- Powiedziała An.
  Reszta dnia minęła o wiele spokojniej wszystkim. Jedynie Takanori siedział cały czas przy Kasi. A noc była dla całej piątki mężczyzn bezsenna.

3 komentarze:

  1. No ej! Co tak krótko?! -.-
    Ledwo zaczęłam czytać, a już skończyłam.
    trochę się przestraszyłam, jak Rin zemdlała.
    Dobrze, że nic poważnego.
    A to żmija! Nasłała opiekę społeczną! Co za kłamczucha wredna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podłe babsko do potęgi n-tej. No jak tak można? I jeszcze bezczelne pytanie, co zrobili z JEJ kuchnią. No chyba coś się jej pokićkało we łbie.
    Ehhh, żeby chociaż udało się zakończyć tę sprawę z Yune.
    Taka w stresie żyje. Jak nie psychiczny kumpel, to dziewczyna mu mdleje. Eh.
    Oby jej i dziecku nic nie było.
    Zgadzam się z Shiruvu. Stanowczo za krótkie.

    KatheRINe

    OdpowiedzUsuń
  3. Krotko, Krotko Krotko - choc sama czesto tak robie xD
    Ojej...biedna Rin. Oby juz sie tak nie dzialo.
    Ale wredtoa, oby sie w piekle smazyla
    no takie cos wymyslec zeby nasylac opieke ? ;/
    Swietna notka !
    http://xblood-on-your-handsx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń