Ok, już wam nie marudzę. Miłego czytania:
Część XXV: Szczerość między zaufaniem.
…-Z nią rozstałem się dobre osiem miesięcy temu.- Powiedział spokojnie.
-Więc kim ona jest?- Zapytała kobieta.
-To jest An, moja żona. Trzeba było nie wyjeżdżać na rok do Europy, to byś wiedziała, co tutaj się działo.- Westchnął gitarzysta i usiadł z nią w salonie.
-Braciszku… Po prostu nie chce, byś zniszczył sobie życie, a tamta… Lepiej nawet się nie wyrażę.
-Tak, wiem… Próbowała ze mnie wyciągnąć alimenty, ale skoro to nie moje dziecko…
-Jak nie twoje? To co to był za płacz?- Przerwała mu Temarii. Śliczny spojrzał w stronę schodów, po których An schodziła z ich synkiem na rękach.
-To jest nasz syn.- Powiedział, stając obok żony.
-No bracie, postarałeś się w końcu.- Zaśmiała się brunetka.- Wybacz, że tak wyskoczyłam na Ciebie, nie chciałam Cię wystraszyć… Myślałam…
-Myślałaś, że jestem kimś innym, spokojnie, nic się nie stało.- Powiedziała An z uśmiechem na twarzy.- Właśnie Kouyou, mały uparł się, że chce do taty.
-No a jak, w końcu synuś tatusia.- Zaśmiał się Śliczny, biorąc syna na ręce i tak jak ruda się spodziewała, dziecko natychmiast się uspokoiło.
Temarii została u nich na dłużej, a już rano, dołączył do niej jej mąż wraz z ich synem. Kouyou było to na rękę, ponieważ miał dodatkową pomoc przy remoncie.
-Młody, ale ty chyba, dopiero co sobie mieszkanie wyremontowałeś.
-Kupiłem wyremontowane, więc luz, z tym sobie poradzę.-Odpowiedział gitarzysta ze spokojem.
-Wiem, że łatwo Ci, oddać swój stary pokój, twojemu dziecku.-Powiedział Hiroshii.
-No właśnie nie… Wiele wspomnień chodzi mi teraz po głowie, ale myśl, że to teraz będzie pokój mojego syna, sprawia, że jestem poświęcić dla niego to wszystko…
-O patrz! Twoje stare świerszczyki.-Zawołała radośnie jego szwagier, przerywając mu.
-Ej! Ty mnie w ogóle nie słuchasz.- Powiedział oburzony gitarzysta.
-Racja, bo ja tutaj prawdziwe skarby znajduje. Co to?- Zapytał mężczyzna, pokazując mu mały woreczek.
-Weź to wyrzuć i nigdy o tym nie wspominaj.- Warknął młodszy.
-No ok… Spokojnie, bo mnie pogryziesz, a ciekawe rzeczy tutaj znajduje.- Zaśmiał się Hiroshii.
-Bardzo śmieszne. To było dawno, a teraz chce się skupić na rodzinie, skoro ją mam, a już zespół nie daje mi żyć… Nie, nie odejdę , inni potrafią to jakoś pogodzić, więc ja tez muszę..- Po tych słowach, mężczyźni zabrali się za wynoszenie pudeł z pokoju.
Kobiety natomiast siedziały w salonie, zajmując się dziećmi. Mały Hiroto był strasznie zaciekawiony swoim kuzynem.. Temarii pilnowała go, by przypadkiem go nie obudził.
-Ale Hiroto, daj Yoshiro spać. Jest za mały, by się z tobą bawić.- Szepnęła kobieta, kucając obok swojego synka, który prawie by wszedł do kojca, by tylko patrzeć na noworodka. An stanęła za nimi i cicho się zaśmiała.
-Już nie śpi, ale widocznie, nic mu nie potrzeba.- Ruda wzięła małego na ręce.- Cio Yoshiro? Kuzyn nie daje Ci spać w spokoju?- Powiedziała, a jeszcze bardziej ciekawy Hiroto podszedł do An, a ona przykucnęła przed nim.
-Widzisz, taki malutki jest twój kuzyn.-Powiedziała Temarii.
-Ja kce się bawić.- Powiedział oburzony pięciolatek.
-Przecież masz tu swoje ulubione zabawki.
-Ale kce się bawić z nim.- Chłopiec zrobił naburmuszoną minę i odszedł.
-Dzieci.- Zaśmiała się An, lulając Yoshiro.
-Jak na młodą matkę, świetnie sobie radzisz.
-No cóż… Kiedyś opiekowałam się dziećmi, więc sobie radzę.- Zaśmiała się ruda.
-To widzę, że mój brat w końcu dokonał prawidłowego wyboru.
-Dlaczego tak mówisz?
-Bo wiem, w jakich kobietach gustował, a ty o wiele się od nich różnisz, to widać już przy opiekowaniu się dzieckiem.- Uśmiechnęła się Temarii.
-To akurat mniej-więcej wiem…
-Co wiesz?- Zapytał Kouyou, schodząc do salonu.
-Że masz ciężką pracę.- Wymyśliła na miejscu An. Przecież jej kochany mąż nie musiał wiedzieć, o czym tak naprawdę rozmawiała z jego siostrą.
-A…Aha.- Powiedział Śliczny, siadając na kanapie.
Wszyscy aktualnie popijali herbatę w ciszy, chociaż Kouyou zastanawiał się nad tym, o czym kobiety tak ze sobą rozmawiały.
Dobrze wiedział, jak zareagowała by An na jego głos, gdyby naprawdę rozmawiały o jego pracy. Ale, że kobieta lekko się speszyła, wiedział, że obie mają coś na sumieniu.
-Kouyou, coś nie tak?- Zapytała zmartwiona An widząc minę gitarzysty. Ten natomiast jedynie na nią spojrzał, unosząc w górę swą lewą brew.- Kochanie, widzę, że coś Cię trapi.- Dodała cicho.
-Nie, to nic takiego… Nie musisz się martwić.- Odpowiedział śliczny, delikatnie się uśmiechając.-Serio.- Dodał, z głupkowatym zaśmianiem się, czując na sobie wzrok swojej siostry i jej męża, czego strasznie nie lubił.
W końcu mężczyźni wrócili do pracy nad remontem. An słysząc dzwonek do drzwi poszła je otworzyć z Yoshiro na rękach, nie spodziewając się, że osobą stojącą przed drzwiami jest Rin.
-Cześć Kasiu. Coś się stało?- Zapytała An, widząc minę przyjaciółki.
-Możemy pogadać?- Zapytała, wchodząc do środka, gdy Ruda ją wpuściła.
-Możemy, jasne, tylko… Mamy gości, ale spokojnie, dla Ciebie zawsze znajdę czas.- An położyła śpiącego malca w kojcu i w raz przyjaciółką poszła do „gabinetu” swojego męża.
-Słucham.-Powiedziała An.
-Ja.. jestem… w Ciąży.- Wydukała Kasia, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.
-To raczej świetnie, czym się martwisz?
-No bo Takanori… Nie wiem, czy on chce tego dziecka.- Odpowiedziała, skupiając w końcu wzrok na przyjaciółce.
-Skoro Takanori naprawdę Cię kocha, to was nie odrzuci. Przecież sam stwierdził, że jest odpowiedzialnym facetem, więc wiedział co robi i jakie są tego konsekwencje.- An podeszła do szatynki i ją przytuliła.
-No tak, ale nie chce, by coś mu odbiło i mnie z nim zostawił.- Powiedziała Rin, załamującym się głosem.
-Spokojnie. Każda kobieta się boi, że jej ukochany ją zostawi, jak pojawi się dziecko. Nawet ja, chociaż na początku miałam być sama z Yoshiro..- Powiedziała An…
Jednak przyjaciółki nie wiedziały, że siostra Kouyou słyszała co nie co, z tej rozmowy.
Od razu poszła na górę i wzięła brata na stronę.
-Wyjaśnisz mi w końcu, o co chodzi z tym całym dzieckiem z gwałtu i z An? Bo chyba ani ojciec, ani ty nie mówicie mi prawdy.- Powiedziała pół szeptem.
-Skąd wiesz?
-Ojciec mi mówił i do An przyszła znajoma i coś mówią na ten temat. Zresztą, ty się teraz tłumacz i powiedz mi w końcu o co chodzi.
-No ok… Zerwałem z Ayuko, ponieważ dowiedziałem się, że An była ze mną w Ciąży.
-A jaśniej?- Dopytała się Temarii.
-No dobra…-Kyu wziął głęboki wdech.- Gdy byłem z Ayuko, podrywałem An. Robiłem to tylko po to by się do niej dobrać, a że zależało mi na czasie, zgwałciłem ją. Wiem, byłem głupi, bo będąc przy Ayuko, coraz bardziej trafiało do mnie, że to ją kocham. Potem się okazało, że tym gwałtem zrobiłem jej dziecko, to co miałem zrobić? Co ty byś zrobiła na moim miejscu.- Powiedział Kyu w szybkim wydechu.
-Teraz wszystko dla mnie jasne. Tylko czy Aneta wie, że to dziecko, które ma Ayuko i którym miałeś się zająć to dziecko Yune? I dlaczego się tu przeprowadziliście, tak naprawdę?- Wypytała Temarii. Cała ta sytuacja wyglądała jak jawne przesłuchanie. Jedynie zamiast na policji, stali przy schodach na strych, gdzie światło dochodziło tylko lekkim blaskiem, więc ich twarze było widać tylko w zarysach. Zniecierpliwiona wyjaśnieniami siostra gitarzysty przyparła brata do ściany.
-Nie wie i lepiej, żeby nie wiedziała. Tak Ona i dziecko będą bezpieczniejsi w niewiedzy.
-Nie sądzę, na twoim miejscu bym jej powiedziała.- Warknęła groźnie kobieta.
-O czym byś mi powiedziała?- Zapytała An, podchodząc do nich.
-No Kouyou, masz teraz okazje wszystko swojej żonie wyjaśnić.- Po tych słowach brunetka zeszła do salonu, gdzie zajęła się chłopcami. Wiedziała, że dla jej brata wyznanie całej tej prawdy będzie trudne, ale skoro nie potrafił przed ślubem jej tego powiedzieć, to czas najwyższy.
-Słucham…- Powiedziała zaciekawiona An.
-Pamiętasz Ayuko? Ojcem jej dziecka jest Yune. Miałem się zająć tym maluchem, by w końcu się od niego uwolnić, ale wybrałem Ciebie.- Po tych słowach Śliczny przytulił swoją żonę do siebie, jednak nie takiej reakcji się spodziewał. An odsunęła się i ze łzami w oczach cofnęła się i weszła do sypialni.
-No pięknie.- Warknął Kouyou wracając do pracy nad remontem…
***
Po godzinie Rin wróciła do domu, jednak ku jej zdziwieniu, wokalisty nigdzie nie było.Dziewczyna lekko posmutniała i usiadła przed telewizorem w nadziei, że jej ukochany, niedługo wróci. Fakt faktem, tęskniła za nim, za każdym razem, gdy tylko go nie widziała i obawa o to, że w każdej chwili może ją zostawić, pogłębiała tą tęsknotę.
-Już jesteś?- Usłyszała za sobą zaskoczony głoś Takanoriego.
-Myślałam, że Cię nie ma.
-Byłem w łazience, spokojnie.- Zaśmiał się wokalista.
-Jak mam być spokojna?- Powiedziała oburzona Rin, a Ruki usiadł obok niej.
-Jeżeli chodzi o dziecko, to wiesz, że cię nie zostawię, to się nie martw.- Odpowiedział, przytulając ją do siebie. Mężczyzna był pewny swojej decyzji. Chciał zostać z nią i zajmować się ich maleństwem. Na szczęście, udało mu się uspokoić ukochaną.
Po obiedzie Ruki zabrał się za pracę, a Kasia powróciła do przerwanych wyprawą do An, porządków. Non stop jej myśli krążyły wokół słów Takanoriego. Cieszyła się, że on chce być z nią i z dzieckiem. Jej dobry humor powrócił i miała nadzieje, że tak pozostanie, ale nie tylko ona…
***
Cała piątka jadła w ciszy. An nawet nie spoglądała na swojego małżonka i nie zamierzała na niego patrzeć. Zabolał ją fakt, że nic jej wcześniej nie powiedział.Temarii poczuła się głupio, że zmusiła brata do powiedzenia w końcu prawdy jego żonie tak z mostu, ale nie miała wyjścia, sądziła, że lepiej, by An dowiedziała się w tym momencie i w taki sposób, niż by się dowiedziała, gdy ludzie Yune zabili by jej dziecko.
Po obiedzie Aneta i Kouyou poszli na taras porozmawiać.
-Słuchaj… przepraszam, chciałem Ci powiedzieć o tym w odpowiednim momencie…
-A to przed ślubem nie było takiego momentu?- Przerwała mu wściekła An.
-Bo wiedziałam, że wtedy byś zrezygnowała i kazała mi iść do niej, a ja nie chce. Kocham Ciebie i tylko z tobą chce być… Z tobą i naszym synem i nikt, nawet Yune mi tego nie zabroni.- Powiedział Kouyou, obejmując żonę…
Słodkie
OdpowiedzUsuńTylko tyle mogę rzec :3
Uru faktycznie zachował się głupio, że jej nic nie powiedział. Normalnie buc i tyle.
Dobrze, że Rin nie żyje już w niepewności. Stres źle wpływa na ciąże.
:D
Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będę czekać tak długo
KatheRINe
Kurde, nie lubię Uruhy. Bez obrazy, w końcu to Twój mąż. xD
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, uważam, że part był bardzo przyjemny w czytaniu.
Złapałam trochę błędów, ale spoko, sama je mam. :D
Życzę weny i do następnego! :>
Witaj. :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz. Ciekawe jest to dla oka i mojego mozgu ^.^
Ja rowniez nie za bardzo lubie Uruhy, ale to pewnie tak samo wiekszosc nie lubi mojego mezusia - Ruksa :D
Dobrze jest wszystko wiedziec.... Nie lubie jak ktos oklamuje, potem sie dowiadujesz nie wiadomo jakich rzeczy, ktore na koncu okazuja sie i tak bledne.
notka ciekawa i czekam na next, a ja DODAJE cie do linkow :* http://xblood-on-your-handsx.blogspot.com