Witam was w tym słonecznym dniu xD (Na szczęście dzisiaj u mnie nie takie upały jak wczoraj, uff ^^') Jak się domyślacie, nowa notka i dobrze myślicie!
Miłego czytania:
Miłego czytania:
XX: Wielkie przygotowania.
3 miesiące
później:
„Wielkie” przygotowania do ślubu An i Kyu, do którego zostały ledwo dwa dni. Dziewczyna z dnia na dzień nie czuła się najlepiej.
„Wielkie” przygotowania do ślubu An i Kyu, do którego zostały ledwo dwa dni. Dziewczyna z dnia na dzień nie czuła się najlepiej.
Właśnie
przymierzała suknie, którą uszyła siostra Miyako.
-Jest trochę luźna, gdyby brzuch jeszcze urósł, ale
raczej w ciągu dwóch dni nic się nie zmieni.- Powiedziała Mitoshi stojąc za An.
-Jest śliczna.- Rzekła zauroczona w sukience Kasia,
patrząc na przyjaciółkę. An lekko się uśmiechnęła, ale w jej oczach pojawił się
smutek.
-Nie cieszysz się?- Zapytała Miyako, patrząc na
dziewczynę.
-To nie tak, że się nie cieszę, po prostu to wszystko
mnie trochę przerasta.- Szepnęła, ruda już dziewczyna.
-Ok., niech Ci będzie, ale nadal jestem ciekawa, jak
Kouyou zareagował na nowy kolor włosów.- Zaśmiała się Mitoshi.
-A tam od razu nowy, z pół roku go nie miałam. A Kouyou?
Myślał, że ktoś się do mieszkania włamał, ale… Coś tak myślę, że tego ślubu
jednak nie będzie, za bardzo mnie to wszystko nie przekonuje, by w wieku 20-tu
lat wychodzić za mąż, no ale dziecko.- Wypowiedziała się An z cichym
westchnięciem na końcu, naprawdę tak myślała, ale najbardziej chodziło jej o
zachowanie gitarzysty.
-An, Kyu może i nie jest gotowy, ale nie wiesz, jak
bardzo chce z tobą być i się cieszy na to dziecko.-Powiedział wchodzący do
pokoju Tanakori.
-Wynoś się mężczyzno!- Powiedziała Rin, wypuchając
wokalistę z pokoju.
-Będzie dobrze.- Dodała Miyako i wszystkie spojrzały w
lustro.
***
-Yuu! Weź się pośpiesz!-
Wrzasnął Kouyou czekając na drugiego gitarzysty.
-No już!- Wyszedł z łazienki i podszedł do Kyu.- Wiem, że
się stresujesz, ale spokojnie, ten garniak leży na tobie idealnie, tylko żeby
media się nie dowiedziały, bo będzie Sajgon na tym ślubie.- Powiedział starszy
śmiejąc się.
-Bardzo zabawne, An więcej stresu nie zniesie, zaczyna
myśleć, by odwołać ślub i się jej nie dziwię, z tego wszystkiego, z dnia na
dzień coraz gorzej się czuje, a ciąża wcale jej nie pomaga.- Powiedział Kouyou,
rozwiązując krawat. Nie był zadowolony ze stanu swojej narzeczonej, ale nie
chciał, by ślub został odwołany.
-Kouyou… Wiesz, że życzę wam jak najlepiej, ale oboje nie
chcemy by coś jej i dziecku się stało.- Yuu mówiąc to, poprawił marynarkę.
-Jeszcze z nią i tak będę rozmawiał, bo jej rodzice
dzisiaj przylatują.- Westchnął zrezygnowany Kouyou.
Kilka godzin później, An stała
przy oknie i wypatrywała samochodu, który miał przywieść jej rodziców. Cieszyła
się, że Kouyou zgodził się po nich pojechać na lotnisko.
-Nie stresuj się tak ich przyjazdem.- Powiedział
Krzysztof, siedząc na kanapie w salonie.
-Łatwo Ci powiedzieć .-Warknęła dziewczyna siadając obok
niego.
-Kochając mnie tak się nie denerwowałaś, jak poznawałem
twoich rodziców.- Zaśmiał się szatyn.
-Po tym, co dla ciebie zrobiłam jeszcze musisz sobie
żartować.- Ponownie warknęła ruda, patrząc na niego groźnie.
-Marudzisz jak zawsze.- Mruknął Krzysiek spoglądając na
nią.
-Jakim cudem ja z tobą wytrzymywałam w jednym mieszkaniu?
Po drugie, wtedy już nie byliśmy razem, a teraz Kouyou to mój narzeczony i nie
wiem, co na to powiedzą.- Po tej wypowiedzi ruda podeszła do okna.- Już są.-
Dodała idąc na przedpokój. Ledwo otworzyła drzwi, a jej rodzice weszli do
mieszkania, a za nimi Uruha.
-Cześć.- Powiedziała z uśmiechem.
-Anetko, jak długo Cię nie widzieliśmy.- Powiedziała
radośnie kobieta, podchodząca do An.
-Szkoda tylko, że zdążyłaś już swoje zrobić.- Zażartował
jej ojciec.
-To ja pójdę zrobić kawy, a dla ciebie herbata, co nie
kochanie?- Rzekł Uruha idąc do kuchni, a An wraz z rodzicami wsiedli w salonie,
a Kris poszedł do kuchni wraz z gitarzystą. Rodzinka siedząca w salonie zaczęła
rozmawiać na temat ślubu. Gdy minęły kolejne minuty, a ciepłe napoje znalazły
się na stoliku przy sofie.
-Szkoda tylko, że dziecko z gwałtu.- Powiedział pewnym
głosem Kris.
-Co?!- Wrzasnął ojciec An.- Kto to zrobił?!-Dodał,
spoglądając na szatyna, który znacznie patrzył na Kouyou.
-No jak to kto?- Odpowiedział chłopak.
-Ty gnoju!- Starszy mężczyzna rzucił się na gitarzystę,
ale w odpowiednim momencie Aneta, wraz ze swoją matką, chwycił go i odciągnęły.
-Tato, daj spokój nic z tym już nie zrobisz.- Powiedziała
An, patrząc na niego błagalnie.
-I ty chcesz za niego wyjść?- Zapyta jej matka, gdy
mężczyzna usiadł na swoim miejscu. An na to pytanie zamilkła, czuła na sobie
skupiony wzrok prawie wszystkich. Prawie, ponieważ Kouyou odwrócił wzrok. Nagle
dziewczyna syknęła, kładąc dłoń na brzuchu.
-An, kochanie, co się stało?- Zapytał Kouyou podchodząc
do rudej.
-Dziecko chyba… kopnęło.- Szepnęła dziewczyna, patrząc na
ukochanego spod grzywki. Po chwili ponownie syknęła, a Kyu położył dłoń na jej
brzuszku.
-Ano, kopie.- Uśmiechnął się gitarzysta i spojrzał na
resztę. Wzrok ojca dziewczyny nadal był wściekły, ale Śliczny dostrzegł uśmiech
na jego twarzy.
-Skoro zaczęło kopać, to będzie coraz gorzej.-
Powiedziała An również na nich spoglądając.
-Poradzisz sobie, teraz tylko daje znać, że tam jest.-
Powiedziała z uśmiechem jej matka.
-Tylko, żeby się nie rozkopało.-Dodał jej ojciec
Był już późny
wieczór, rodzice n pojechali już do hotelu, w którym mieli nocować, a Kouyou
wyszedł z reszta zespołu.
-Pojebało Cię już do reszty, żeby im to mówić?- Zapytała
wściekła An, patrząc na Krzyśka.
-No co? Powinni wiedzieć, jak było naprawdę.-
Odpowiedział szatyn, patrząc na nią uważnie.
-Po tym, co dla ciebie robiłam, teraz tak dziękujesz? Nie dość, że sama nie wiem,
czy ślub w ogóle się odbędzie, to ty musiałeś dać moim rodzicom pretekst, by
się na to nie zgadzali i byli przeciwko Kouyou!- Krzyknęła An, odwracając się
od chłopaka. Na szczęście, żadne z nich się już nie odezwało. Aneta poszła do
swojego pokoju. Położyła się na łóżku i tak leżała zamyślona, gapiąc się w
sufit, przez kolejne kilka godzin. Nagle jej przemyślenia przerwał Kouyou,
wchodzący do jej pokoju.
-Kouyou, co ty tu robisz?- Podniosła się, patrząc na
mężczyznę.
-Przyszedłem sprawdzić co u Ciebie.- Wymamrotał Uruha,
kładąc się obok niej.
-Ty piłeś!- Krzyknęła An odsuwając go od siebie.
-Oj skarbie, to nic takiego.- Ponownie wymamrotał pod
nosem, a wargami lekko musnął jej szyje. An nadal próbowała się od niego
uwolnić, ale kiedy tylko poczuła jego dłoń, między swoimi udami, przestała się
szarpać. Wystraszona patrzyła na niego przerażonym wzrokiem, a jej oddech stał
się cięższy.
-Kyu…- Szepnęła próbując ponownie się od niego odsunąć.
Na szczęście gitarzysta zauważył lęk w jej oczach i odpuścił nie ukrywając
niezadowolenia.
-Nie chce Cię znowu skrzywdzić, uwierz mi.- Szepnął
mężczyzna i lekko ją pocałował, co dziewczyna odwzajemniła…
***
Kasia prawie cały dzień
spędziła z Takanorim. Po wielu godzinach załatwiania najważniejszych spraw, w
końcu weszli do jego mieszkania.
-Późno już.- Powiedziała Rin, tłumiąc ziewnięcie dłonią.
-Noo, już 23-cia. Ciekawe jak chłopaki z pracą nad nowym
singlem.- Zastanawiał się wokalista, odnosząc zakupy do kuchni. Dziewczyna
zasiadła w salonie rozwalając swoje zmęczone ciało na kanapie.
-A gdzie miejsce dla mnie?- Zapytał blondyn podchodząc do
niej.
-Masz drugą sofę, tam idź.- Zaśmiała się szatynka, a
Takanori zaczął ją łaskotać.
-Przestań!- Krzyknęła dziewczyna spadając z kanapy.
-Masz za swoje.- Zaśmiał się Ruki pomagając jej wstać.-
Nic Ci nie jest?- Zapytał zmartwionym głosem.
-Nie, na szczęście nie.- Odpowiedziała Rin gdy wstała.
Spojrzała na niego oburzona.- Ale jak mogłeś mi to zrobić?- Zapytała smutnym
głosem.
-Oj kochanie, przecież dzieci z tego nie będzie.-
Zażartował sobie Takanori, ale szybko poczuł na sobie piorunujące spojrzenie dziewczyny,
które nie opuszczało jego ciała.
-Ty już tylko o jednym, a nawet ślubu nie mamy…
-Uru i An też dopiero będą mieli ślub, a już mają dziecko
w drodze.- Przerwał jej mężczyzna z wrednym uśmieszkiem.
-Ale An tego nie chciała, tylko Kouyou ją zgwałcił!- Krzyknęła
dziewczyna, ponownie siadając na kanapie.
-No, ale jednak nadal bardzo się kochają i nic nie stanie
im na przeszkodzie.- Rzekł blondyn
-Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz.- Powiedziała Rin…
Ten Krzysiek to mnie wkurzył i to bardzo. Dzidziuś zaczął dawać o sobie znać. Mam jednak nadzieję, że do tego ślubu dojdzie.
OdpowiedzUsuńYhhhhhhh, a to palant! Normalnie skopać takiego po jajach!! Czemu on im o tym powiedział??? >.< Grrrrrrrrrrrrr!
OdpowiedzUsuńRin, przestań krakać, bo nie będzie z tego dzieci :D
Piiiisz szyyyybkooooo!!!!
Wyczuwam przeszkodę w osobie Krzysztofa podczas ślubu, ale obym się myliła. Coraz to mniej gościa darzę sympatią, niewydarzona papla.
OdpowiedzUsuńŁaskotki to zbrodnia w czystej postaci, Taka jest przestępcą! :D
Ten Krzysiek to czyste zuooooo ! Mam nadzieję że nie przeszkodzi w ślubie ;)
OdpowiedzUsuńRuki mnie rozbawił tym , że "dziecka z tego nie będzie" xD i łaskotki , suuuper ♥
Cholerny Krzysiek! Coś czuję, że będą jakieś przekręty. Czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńKrzysiek to menda, wredna menda. Nie trawie gościa. Oby nic nie wykombinował czegoś co, by przeszkodziło w ślubie. Takanori jak zawsze jest słodkim, zboczonym facetem, ale i tak go lubię. Pisz szybko. Przepraszam, że teraz dopiero komentuję, ale nie wiedziałam, że przeniosłaś swój blog na inną stronę.
OdpowiedzUsuń