Oke, oke, już wam nie marudzę...
A! Bo bym zapomniała, do końca opowiadania (No zostały dwie notki) postaram się podać adres nowego opowiadania.
No teraz kończę, więc...
Miłego czytania:
Część XXXI: Już nigdy nie będzie tak samo…
Ruda spacerowała ze swoim synem po parku, ciesząc się wspaniałą, słoneczną pogodą. W końcu trzylatek zaciągnął swoją mamę na plac zabaw, gdzie już bawili się Seth i Mitsu, pilnowani przez Ciocię Rin.
-Cześć.- Powiedziała An, siadając obok przyjaciółki.
-Cześć, co Ciebie tak długo nie widziałam?
-Wyjechaliśmy na tydzień z Kouyou.- Odpowiedziała, uśmiechając się.
-No to widzę, że już całkiem się pogodziliście.- Zaśmiała się Rin, patrząc na dzieci.
-No wiesz… Minęły już trzy miesiące.- An cicho westchnęła.
-Jeszcze mu nie powiedziałaś?
-Nie było okazji.
-Przecież sam za niedługo się zorientuje.
-Dziwne, że jeszcze się nie połapał, ale cóż, przecież to facet.- To zdanie wywołało śmiech u obu kobiet.
-Ale sama dobrze wiesz, że będziesz musiała mu w końcu powiedzieć.- Dodała Rin, spoglądając na nią.
-Tak, wiem. Ale muszę to powiedzieć w odpowiedniej chwili, znasz Kouyou.- Ruda ponownie westchnęła, patrząc na synka.
-Będzie dobrze, na pewno się ucieszy.
-Że się ucieszy, to ja akurat wiem.- An spojrzała na bawiącego się synka, uśmiechając się.
***
-No stary, nie wierzę, że w końcu się oświadczyłeś.- Powiedział Takanori, siadając i zarazem patrząc na wesołego Yuu.
-Ej! Wyście już rodziny pozakładaliście.- Powiedział starszy, na co do studia wszedł Kouyou, patrząc na coś.
-Hey, Uru, co to??- Zapytał ciekawski Rei podchodząc do niego. Gitarzysta jedynie przełknął ślinę i spojrzał na resztę.
-Już wiem, czego An mi nie mówiła….
-CZEGO?!- Oczywiście cała reszta zespołu musiała wstać patrząc na Ślicznego, jak na idiotę.
-Zadzwonili do mnie, że An czegoś zapomniała u lekarza… A po co tam szła?- Na te słowa pokazał zdjęcie USG, uśmiechając się.
-No nie! To Yuu w końcu się oświadczył, a Uruś czeka na kolejne maleństwo.- Zawołał zadowolony Kai, klepiąc gitarzystów po ramionach.
-A co? Emilly się na trzecie zgodzić nie chce, że tak z naszego powodu zacieszasz?- Zapytał Yuu, patrząc bacznie na perkusistę.
-No wiecie wy co! Zamierzamy jednak z trzecim jeszcze trochę poczekać.
-Ta, ta Takanori też tak o drugim mówił i co?
-Przynajmniej mam po co do domu wracać.- Powiedział wokalista, dogryzając Akirze.
-To, że Miyako czasami wyjeżdża na delegacje, nie znaczy, że sobie z dwójką dzieci nie radzimy, w dodatku wyjeżdża bardzo rzadko.- Wybronił się basista patrząc na resztę zespołu.
-Taa, bo jak siedzi w domu, to ty w trasie siedzisz. – Zaśmiał się Śliczny.
-Problem w tym, że to dotyczy każdego z nas.- Powiedział spokojnie Tanabe, cicho wzdychając.
-Coś nie tak chłopaki?- Menadżer wszedł do studia, trzymając stos papierów. Widząc miny członków zespołu, również westchnął, kładąc papiery na jednym ze stolików.- Bierzcie się za nagrywanie.- Powiedział wychodząc. Wszyscy od początku wiedzieli, że będzie trudno połączyć życie rodzinne, z ich pracą, ale podjęli się tej decyzji, by jednak próbować, co naprawdę łatwe nie było…
***
Godziny wieczorne. An doskonale wiedziała, że Kouyou późno wróci z nagrań, więc gdy tylko posprzątała, wzięła się za szykowanie kolacji. Co chwila spoglądała na zegarek, mając nadzieję, że jej mąż za chwilę wejdzie do domu. Jednak jak to bywało przy nagraniach, często wracał nawet w nocy, gdy mały Yoshiro już spał.
-Mamo, kiedy tata już będzie?
-Nie wiem synku.- Kucnęła przy małym, głaszcząc go po głowie.- Idź się jeszcze pobawić, dobrze?- Powiedziała, uśmiechając się do synka. Gdy ten poszedł do swojego kącika w salonie, kobieta wstając westchnęła, ale słysząc dźwięk gasnącego silnika przed domem, uśmiechnęła się i wróciła do swoich zajęć.
-Jestem!- Zawołał Kouyou, wchodząc do domu. Przywitał się z synem i biorąc go na ręce, udał się do kuchni, gdzie na stole znajdowała się już kolacja.
-Cześć kochanie.- An czule go pocałowała.
-Cześć skarbie…- Mężczyzna spojrzał na nią, przytulając ją do siebie.- Czemu mi nic nie mówiłaś?
-Ale o czym?- Spojrzała na niego zaskoczona
-No jak to o czym.-Uśmiechnął się.
-Skąd wiesz?
-Powiedzmy, że moja kochana gapa czegoś zapomniała.
-I zadzwonili do Ciebie tak?
-Nooooo.- Kobieta westchnęła cicho.
-Przepraszam… Chciałam Ci powiedzieć prędzej, ale jakoś tak nie było okazji.
-Nic nie szkodzi kochanie i tak się cieszę.- Gitarzysta ponownie się uśmiechnął, przytulając żonę.
-To dobrze kochanie, ale chodź już jeść, bo wystygnie.- Zaśmiała się…
***
Natalie akurat czytała książkę, gdy do mieszkania wszedł Yuu.
-Już jesteś? Coś szybko dzisiaj.- Powiedziała kobieta, patrząc na niego.
-Bo dzisiaj na szczęście już nie było tyle pracy, co ostatnio.- Gitarzysta się zaśmiał, siadając obok niej.-A tobie jak minął dzień kochanie?
-A no wiesz… Tak normalnie i jak zawsze, gdy jesteś od rana w studiu.- Po tych słowach westchnęła cicho, odkładając książkę. Yuu ją przytulił, uśmiechając się delikatnie.
-Teraz przynajmniej mam już do czego wracać.- Szepnął jej do ucha.- Tylko niestety, za niedługo dość długa trasa i… Raczej ostatnia.- Dodał z niezadowoleniem.
-Czemu? Rezygnujecie? Po tylu latach?
-Reszta już nie wyrabia, wiesz, ich dzieci rosną, chcą być przy nich, a Kyu, mówiłem Ci jak się zmienił.- Przerwał wzdychając i wstał.-W dodatku dzisiaj się dowiedział, że An znowu jest w ciąży i… Razem z Tanabe i Takanorim wpadli na genialny pomysł.
-Kochanie…- Kobieta wstała i podeszła do niego.- Nie dziw się, w końcu dla nich dwójka dzieci to wyzwanie, w którym chcą pomóc swoim żoną, no i… Chciałam Ci to powiedzieć, później, no ale skoro tak w temacie…
-Coś nie tak Natalie?- Przytulił ją, ale kobieta lekko się odsunęła, uśmiechając się.
-Wręcz przeciwnie. Jestem w Ciąży.
-To świetnie!- Aoi przytulił ją mocno.
-Hej, spokojnie, skarbie.- Zaśmiała się, patrząc na niego.- Cieszę się, że ty też się cieszysz…
***
Yoshiro już zasnął. An posiedziała przy nim jeszcze chwilę, po czym zeszła do salonu, gdzie usiadła na kolanach męża.
-Zasnął już. A ty znowu nad papierami? Przecież mówiłeś, że kończycie.- Powiedziała, wtulając się w niego, natomiast Śliczny, wziął jedną z kartek do ręki.
-No tak, ale po trasie będę musiał jakoś zarabiać na nas, co nie? Muszę w końcu znaleźć jakąś normalną pracę- Powiedział, na co An się zaśmiała.
-„Normalną”… Dla Ciebie normalnie jest granie po 500 razy na dzień na gitarze, więc jedyny normalny zawód dla Ciebie to nauczyciel gry.- An wybuchła śmiechem, od razu się uspokajając by nie zbudzić syna.
-Kochanie… Jesteś genialna.- Odpowiedział Kou, całując lekko jej szyję. Wstał, sadzając swoją zonę na kanapie i uśmiechając się, rozejrzał się wokół siebie.
-Kyu, kochanie, co ty robisz?
-Nic, po prostu, myślę… Ty naprawdę jesteś genialna, bo to dobry pomysł.
-Po pierwsze, to był żart, po drugie, lepiej nie, media przez kilka ładnych lat wam żyć nie dają, a fanki, no sam wiesz.
-A co? Zazdrosna?
-Żebyś wiedział.- Ruda wstała, podeszła do męża i objęła go w szyi.
-Bo jesteś mój, tylko mój i żadnej innej Cię nie oddam.- Wyszeptała mu do ucha.
-Wiem skarbie, wiem.- Zaśmiał się i kucnął przed jej brzuszkiem.- Słyszysz maleństwo? Mama nie jest zła na tatę.- An ponownie się zaśmiała patrząc na niego.
-Oj Kyu….