WITAM WSZYSTKICH!! Jak obiecałam na music-is-our-life-forever.blogspot.com dzisiaj, jako że koniec listopada, dodaje notkę. Wiem długo czekaliście, ale musicie wybaczyć, problemy techniczne (zalałam laptopa i długo musiałam czekac na odzyskanie pliku z tą notką).Po pierwsze Primo... Za błędy z góry przepraszam, ale z bólu nie wyrabiam (Nie, matka natura mnie nie ochrzciła, tylko ukarała zapaleniem żołądka). Po drugie primo (tak, za dużo kiepskich ostatnio oglądam) WŁAZIĆ NA BLOGA PODANEGO POWYŻEJ I CZYTAĆ!!!!!
Miłego czytania:
Miłego czytania:
Część XXIV: „Nowy”
dom.
Kilka dni później:
An lekko się spięła widząc, że jej mąż jedzie w całkiem innym kierunku, niż na osiedle, na którym mieszkali.
An lekko się spięła widząc, że jej mąż jedzie w całkiem innym kierunku, niż na osiedle, na którym mieszkali.
-Kyu… Gdzie ty do cholery jedziesz?- Zapytała
podenerwowana.
-Spokojnie kochanie, to niespodzianka, gdzie jedziemy.-Odpowiedział
mężczyzna spokojnym głosem, skupiając się na drodze.
-Jak mam być spokojna? Jestem wykończona, chce wrócić do
domu i w końcu odpocząć, a ty nas gdzieś wywozisz, w dodatku niewiadomo gdzie.-
Warknęła niespokojnie ruda, spoglądając od czasu, do czasu na synka.
Po chwili Kouyou Zaparkował przed domem swoich rodziców,
a przed nim stał jego ojciec..
-Witaj w domu.- Powiedział Śliczny do An, uśmiechając
się.
-Żartujesz? To nie jest śmieszna.- Odpowiedziała An
wysiadając z samochodu. Kyu wziął nosidełko z dzieckiem i podszedł do swojego
ojca.
-O nic się nie martw, ona tu nie wróci.- Powiedział
mężczyzna, oddając mu klucze. Aneta prawie zemdlała, dowiadując się dokładnie,
że mają tam mieszkać…
Dwie godziny
później. An w końcu zeszła do kuchni.
-Śpi już.- Szepnęła wyraźnie zła. Usiadła przy stole,
zakładając nogę na nogę.
-Nie złość się, chciałem dobrze.
-Mogłeś powiedzieć… Niech twoja matka tu przyjdzie i co?
Wiesz, że ona mnie nienawidzi.
-Spokojnie, nie może tu wejść bez pozwolenia, jest już
wymeldowana.- Powiedział Kouyou, przytulając swoją żonę.
-No, a co z pokojem dla małego?- Zapytała An, wtulając
się w niego.
-Teraz mam kilka dni wolnego, więc zajmę się remontem w
domu, a obiad gotowy.- Po tych słowach mężczyzna wstał.
***
-Tanabe!!
Otwieraj te drzwi!!- Wrzasnął Yuu, waląc pięściami o drzwi do mieszkanie
perkusisty.
Od godziny próbował się do niego dobić, wiedząc, że jest
w mieszkaniu. W końcu ktoś chwycił za
klamkę, a z mieszkania wyszła atrakcyjna brunetka. Po chwili gitarzysta wszedł
do mieszkania, a burdel, który tam zastał, podpowiadał mu najgorsze.
Kai właśnie wyszedł z łazienki w samych spodniach, a
widząc starszego, na jego twarzy pojawiła się mordercza mina.
-Co ty tu robisz?- Zapytał, patrząc na niego.
-Raczej, co ty tu robisz! Zmieniasz się w Kouyou, z tego
co widzę…- Powiedział Yuu patrząc na niego.
-Nie mogę się zabawić we własnym mieszkaniu?- Zapytał
Tanabe, ubierając koszulę. Jego rekcja… Wiedział, że od kiedy zerwał z tamtą
suką, zmienił się, ale nie wiedział, że aż tak.
-Sądzisz, że skoro tamta Cię wykorzystała, to ty możesz
wykorzystywać niczego winne fanki?!!- Krzyknął gitarzysta, ale nie spodziewał
się tego, co usłyszy.
-Kto kogo wykorzystał? Ja wiem, że chcesz zerżnąć An i
wiem o waszym „małym” romansie, czekałeś aż urodzi, co nie? Ale wiesz co? Ja
nie mam zamiaru nadal tego ukrywać .- Wypowiedział się dość poważnie i
zaczekał, aż Yuu wyjdzie, czego się spodziewał, ale niestety, czuł na to, że
będzie musiał wyrzucić go na siłę.
-Mieliśmy jechać do nich razem, a pomiędzy mną, a An nic
nie ma.- I w końcu wyszedł, zaciskając pięści.
Po godzinie
zaparkował przed domem Kouyou, a widząc, że już jest samochód Tanabe, jego
serce zabiło mocniej. Jak gdyby nigdy nic wszedł do domu i przywitał się z
resztą.
An chodziła w kółko kołysząc małego. Uśmiechnął się
widząc, że jej, ani dziecko nic się nie stało. Całe spotkanie odbywało się
spokojnie, jednak nikt nie wiedział dlaczego Kai patrzył podejrzanie na
Aoi’ego.
-W końcu zasnął.- Szepnęła An, siadając obok Kouyou.
-Słodki.- Szepnęła Kasia z Miyako patrząc na Yoshiro.
-Tylko, że teraz te dwa gnomy będą nam się mylić.-
Zaśmiał się Akira, patrząc na bawiącego się obok nich Yoshiego.
-Tylko nie gnom.- Warknęła blondynka, patrząc groźnie na
swojego przyszłego męża.
-No dobrze kochanie.- Basista ją przytulił i spojrzał na
małego.
-A jak z adopcją?- Zapytał Takanori
- Po ślubie bez problemu będzie moim synem.- Dodał z
cichym chichotem.- No nic, my się będziemy zbierać, bo Yoshii zaczyna się robić
śpiący.-Powiedział, po czym oboje wstali.
Wkrótce został
jedynie Yuu, a kiedy An poszła na górę położyć małego, poszedł za nią.
Kobieta stała przy łóżeczku, gdy nagle poczuła, że ktoś
obejmuje ją od tyłu. Najpierw myślała, że to Kouyou, ale przez fakt, że bardzo
dobrze znała swojego męża, czuła, że coś jest nie tak, a gitarzysta natychmiast
wyczuł u niej spięcie.
-Spokojnie, Kyu sprząta na dole.-Szepnął mężczyzna, by nie obudzić małego.
-Yuu… Odbija Ci?- Zapytała, próbując się wyrwać.- Jeśli
myślisz, że pomiędzy nami cokolwiek jest, to się mylisz.- Dodała. Gdy starszy
chwycił ją za nadgarstki, w jej oczach automatycznie pojawiły się łzy i strach.
Ze względu na fakt, że łóżeczko małego stało akurat w
sypialni, nawet nie zauważyła, kiedy wylądowała na łóżku.
-Yuu!- Krzyknęła, ale Aoi zajął jej usta pocałunkiem.
Nadal próbowała się wyrwać, ale na nic, a przerażenie wzrastało z każdym jego
kolejnym ruchem.
Gitarzysta miał już rozpiąć jej stanik, gdy usłyszał, że
ktoś wchodzi do pokoju.
-Ty!- Wrzasnął Kouyou, odsuwając starszego, od swojej
żony.- Wynoś się stąd ty… ty… Po prostu się wynoś.- Po tych słowach zaprowadził
Yuu do wyjścia z domu i zamknął mu drzwi przed nosem, pilnując, wy odjechał.
Potem wrócił do An na górę i siadając obok, delikatnie ją
przytulił.
-Puść!- Szarpnęła się An i ze łzami w oczach się skuliła.
Uruha spojrzał w stronę łóżeczka.
-Wiem, że to o waszym romansie to nieprawda.- Szepnął,
głaszcząc ją po głowie.
Zmartwiony nie chciał zostawiać swojej żony teraz samej,
więc mimo tego, że milczała, siedział przy niej…
***
Takanori wraz z
Kasią wrócili do domu.
Oboje zasiedli w salonie, wraz Se swoimi świetnymi
humorami. Takanori zaczął delikatnie muskać szyję dziewczyny.
-Taka… Może nie dzisiaj
-Dlaczego?
-Musze Ci coś powiedzieć…- Odpowiedziała Rin spoglądając
na niego.
-Mam się bać?- Zapytał żartobliwie, przytulając ja do
siebie.
-Raczej tak… Jestem w ciąży.- Powiedziała szybko, mają
nadzieje, że jej nie usłyszał.
Ruki próbował coś wydukać, ale jego zaskoczenie mu na to
nie pozwalało. W końcu przełknął głośno ślinę i położył dłoń na jej brzuchu.
-Który miesiąc?- Zapytał, lekko się uśmiechając.
-Drugi.- Odpowiedziała, wtulając się w niego.
Siedzieli w ciszy przez długi czas. Żadne z nich nie
wiedziało, co ma powiedzieć. Takanori oczywiście się z faktu, że będzie ojcem,
mimo, że był zaskoczony z takiego szybkiego obrotu sprawy. Rin za yo bała się,
że może ją przecież zostawić, chociaż zostawała przy dobrej myśli, bo przecież
dopiero co jej się oświadczył.
Oboje nie wiedzieli, jak to wszystko się ułoży, gdy to dziecko się urodzi.
Oboje nie wiedzieli, jak to wszystko się ułoży, gdy to dziecko się urodzi.
-Kasia… Zawsze będę Cię kochał… Ciebie i to dziecko, nie
masz o co się martwić.- Powiedział Takanori, dalej ją do siebie przytulając.
-Już wiem, co czuła An, kiedy dowiedziała się, że jest z
Kouyou w ciąży.- Powiedziała Rin, patrząc w ścianę bez żadnego celu.
- Ale An zaszła w ciążę przez to, że Kouyou ją zgwałcił,
bała się, czy On w ogóle przyjmie ją, a co dopiero to dziecko. Przecież mógł
powiedzieć, że to na pewno nie jego i odesłać ją z kwitkiem.- Na te słowa
kobieta wstała.
-Może i tak, ale nie mamy pewności, jak z nami będzie,
czy przez to dziecko nie będzie jeszcze gorzej.- Powiedział idąc w stronę
kuchni.
Była wystraszona tym faktem, ale na całe szczęście,
Takanori całkowicie ją rozumiał. Sam często zastanawiał się, co będzie, jak w
końcu zostanie ojcem… Przecież nagrania, trasy, koncerty… Ale jedyne, co mu
teraz pozostało, to jedynie starać się, by zapewnić jej jak i dziecku,
najlepsze warunki.
-Tosty mogą być?- Zawołała szatynka z kuchni i nie
musiała długo czekać na odpowiedź…
***
An nadal spała,
a Kouyou pracował nad nowym kawałkiem, w swoim gabinecie na parterze. Mimo, że
pomieszczenie to, znajdowało się z dala od sypialni, nie miał pewności, czy
hałas nie obudzi dziecka i czy na pewno usłyszy, gdyby cos się działo na górze.
I o dziwo miał rację.
Mając nadzieje, że za chwilę skończy dany fragment,
usłyszał płacz dziecka. Natychmiast bez zawahania przerwał pracę i poszedł do
sypialni… Poprawka, pobiegł.
-An, powinnaś odpoczywać.- Powiedział, podchodząc do
swojej żony, która zajmowała się ich dzieckiem.
-Głodny jest, to i tak bym musiała wstać. Przecież ja też
muszę się nic zajmować, a nie tylko ty.- Szepnęła i spojrzała na ślicznego. Oboje się uśmiechnęli, spoglądając
razem na małego.
-Łakomczuch.- Powiedział Kouyou, siadając obok niej, na
co mały skierował swój ciekawski wzrok na ojca.
-Wiem, że mu zazdrościsz, ale to Jergo amu, ty swoje masz
w lodówce.- Zaśmiała się An.- Od dawna nie jadł… Cieszę się, że w ogóle je. Bo jak
Yoshi był, to w ogóle nie chciał, zresztą w szpitalu przy innych dzieciach tak
samo.
-Racja, Yoshii jak tylko zobaczy co robi inne dziecko, to
od razu też chce, myślisz, że dlaczego tak szybko pokładał się spać, jak
Yoshiro zasnął?- Zaśmiał się Śliczny na samą myśl, przytulając ich. An
poprawiła bluzkę i zaczęła usypiać małego.
-Mam nadzieje, że kolejne dwie godziny będzie spał bez
problemu.- Szepnęła An, kładąc go do łóżeczka.
-Racja, jeszcze trochę pracy mi zostało, jeżeli jutro mam
się zabrać za ten remont.
-To idź, poradzę już robie.- Uśmiechnęła się An, a
mężczyzna wstał, musnął jej policzek i wyszedł.
Gdy Ypshiro w
końcu zasnął, An wyszła po cichu i skierowała się na parter. Wolała się kręcić
po piętrze, kiedy mały śpi, by nie zbudzić go po raz kolejny, ale uczynił to
trzask drzwi wejściowych.
Kobieta, nie zwróciła na to większej uwagi, myśląc, że to
jej teść po coś przyjechał, a on miał skłonności ostatnimi czasy, to trzaskania
drzwiami.
Bez niczego wstała i skierowała się na schody, ale szybko wyczuła, że coś jest nie tak.
Bez niczego wstała i skierowała się na schody, ale szybko wyczuła, że coś jest nie tak.
-Nie masz prawa tu mieszkać.- Usłyszała za sobą obcy,
damki głos. Odwróciła się i zobaczyła dość podobną do jej męża kobietę.
-A mogę chociaż wiedzieć, o co chodzi?- Zapytała An
niepewnym głosem, patrząc na obcą kobietę, która bez niczego wtargnęła do domu.
Jednak po chwili obok niej stanął Kouyou.
-Jednak poślubiłeś tą sukę, a co z „waszym” dzieckiem?-
Powiedziała kobieta, a An za pozwoleniem męża poszła na górę.
-Temari, to nie Ayuko. Z nią się rozstałem dobre osiem
miesięcy temu…